Data: 2008-06-11 13:33:03
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jarek Spirydowicz" <
>> > Nie wiem ja teraz, ale za moich czasów o tym, że wojna jest siłową
>> > kontynuacją polityki, to uczyli na studiach i wcześniej też.
> ^^^^^^^^^^^^^
>> >
>> A świadomość publiczną tworzą studia i przemyślenia polityków-filozofów?
>
> Podkreśliłem.
Chyba Cię zatem nie rozumiem. Mam jakieś domysły, ale równie dobrze skończe
dyskutując nie z Tobą a ze swoimi domysłami. :)
Spróbuj jeszcze raz, prostszymi zdaniami.
> Mógłbym jeszcze przywołać tutejszą (a może to jeszcze na
> psd było?) dyskusję na temat misji pokojowej/wojny w Iraku.
>
Za względu na złe skojarzenia związane ze słowem 'wojna' nasze wojska jeżdżą
na 'misje pokojowe/stabilizacyjne'. No dobra, nie tylko z powodu skojarzeń,
jest jeszcze aspekt prawny, ale negatywne konotacje wojny tez mają tu swoje
znaczenie. Ludzie źle reagują na to słowo, bardzo jednoznacznie źle.
> Zamień "wojna" na "aborcja" i "negocjacje" na "antykoncepcję". Wyjdzie
> równie oczywista oczywistość, tak samo nic nie mówiąca na temat poziomu
> akceptowalności.
>
Fakt. :)
Bez wyboru zatem. W dyskusjach, które się toczyły w sprawie interwencji w
Iraku/Afganistanie jakoś nie padały słowa o naturalnym prawie narodu do
wojny. Uzasadnieniem dla naszej obecności w Iraku i samej wojny pomiędzy USA
a I. była za to agresja na Kuwejt i militarne plany Saddama (nieistotne na
ile prawdziwe). Ludzie nie akceptują wojen i wywołujących je tak bardzo, że,
paradoksalnie, godzą się na wojnę właśnie dla powstrzymania agresora.
Że 'aborcja jest prawem kobiety' pewnie słyszałeś. Mój brzuch, moja
decyzja - ta postawa jest akceptowalna, przynajmniej przez zwolenników
aborcji. Postawy wobec wojny i aborcji nie są nawet podobne.
EwaSzy
|