Data: 2002-02-14 11:46:56
Temat: Re: Zazdrość - inne oblicze
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Alex Jańczak" <o...@z...com.pl> napisał w wiadomości
news:a4g6l9$ge5$1@news.tpi.pl...
> Joanna Duszczyńska <j...@p...onet.pl> w artykule
> news:a4g6ft$aln$1@news.onet.pl napisał...
> > > A może zazdrość to po prostu jakiś etap rozwoju - tak jak zabierania
> > zabawek,
> > > walki wśród chłopców, rywalizacja i inne. To też jest patologia?
> >
> > Zabieranie zabawek to jest patologia - to akurat u rodziców, bo nie
nauczyli
> > dziecka czym jest właśność. Nie twoje nie ruszaj, jeśłi masz ochotę
zobaczyć
> > pobawić się to musisz pierw uzyskać zgodę, jeśli jej nie uzyskałeś nie
> > wolno! To ze dzieci się tego nie uczy ostatnio prawie zupełnie to widać
> > niestety...
>
> Chyba nie o takim zabieraniu mowa :)
A jednak o takim...
> Nie miałaś nigdy z rodzeństwem wspólnych zabawek?
A jeśli nie o takim, to pewnie lepszym przykładem jest przedszkole, gdzie
wszystkie zabawki są wspólne... i drugie dziecko może wziąć zabawkę, którą
się bawi już jakieś dziecko jak to dziecko skończy się nią bawić... W
przedszkolach, żeby nie było takich problemów przeważnie jest dużo takich
samych zabawek.
> I nie miałaś wielkiej ochoty pobawić się taką wspólną zabawką
> właśnie w chwili, gdy brat/siostra wziął ja do reki?
Jakoś nie miałam, albo nie pamiętam. U moich dzieci raz jeden miałam taką
sytuację, że synowi (wtedy 3 letniemu) kupiłam identyczną zabawkę jak córka
dostała na roczek... bo była awantura... i na dodatek była to rzecz, o
której ja zawsze marzyłam, a mojej mamy nie było na to stać... Była to
czarna małpka obszywana prawdziwym futerkiem, ż gumowymi łapkami i nóżkami i
dało się jej wsadzić łapkę do buzi tak, ze nie wypadała... ;-) Taka
prawdziwa milutka przytulanka...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
|