Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionier.net
.pl!news.glorb.com!postnews.google.com!i3g2000cwc.googlegroups.com!not-for-mail
From: "Hanka" <c...@g...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Zazdrość - pomóżcie
Date: 7 Oct 2006 02:58:30 -0700
Organization: http://groups.google.com
Lines: 130
Message-ID: <1...@i...googlegroups.com>
References: <eg6vee$5e5$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: 83.27.213.10
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1160215114 9472 127.0.0.1 (7 Oct 2006 09:58:34 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Sat, 7 Oct 2006 09:58:34 +0000 (UTC)
In-Reply-To: <eg6vee$5e5$1@nemesis.news.tpi.pl>
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; Neostrada TP
6.1),gzip(gfe),gzip(gfe)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: i3g2000cwc.googlegroups.com; posting-host=83.27.213.10;
posting-account=6dmaTw0AAAAxF68hnJpH4cW6Le6Qj6wh
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:352812
Ukryj nagłówki
Monika napisała:
> Jak postępować z zazdrosnym partnerem? Jesteśmy dorośli (ja 30, on 40),
> oboje po nieudanych związkach, wykształceni powyżej magistra i raczej zdolni
> do dyskusji, kompromisów i racjonalnych zachowań, mimo nieflegmatycznych
> temperamentów. Jesteśmy razem od kilku miesięcy. Krótko, ale spędzamy ze
> sobą każdą możliwą chwilę.
> To, z czym się borykam, to zazdrość mojego partnera, która prowadzi do
> grzebania w moim telefonie, torebce, papierach, towarzyszenia mi wszędzie,
> rozliczania z przejechanych kilometrów, obdukcji i dociekania skąd się wziął
> siniak na udzie (który oczywiście wygląda na męską rękę), jak również
> wysyłania smsów do moich znajomych płci męskiej, z którymi łączy mnie
> wieloletnia, niewinna przyjaźń.
Gdy dane mi było zetknąć się z podobną (telefon) sytuacją w moim
związku,
to -nie bacząc na zniżenie się do nieakceptowanych przeze mnie
poziomów
i metod działania- zażądałam telefonu partnera do przejrzenia oraz
zagroziłam paru innymi konsekwencjami.Nie było miło,ale od tamtej
pory sytuacja się nie powtórzyła.
Co do zrzucania winy - to na Twoim miejscu również choć raz
spróbowałabym
głośno i wyraźnie wyartykułować pretensję do partnera i zrzucić
nań winę
za jakieś wymyślone nawet niepowodzenie.Wszystko to zrobiłabym
celowo,
aby choć raz przekonać się,jak partner zachowa się w
sytuacjach,które
swoim zachowaniem funduje zazwyczaj drugiej stronie.
Nie wiem,czy dasz radę przełamać niechęć do wykonania takich
"badań".
Twój opis sytuacji wskazuje na to,iż partner,mimo wykształcenia i
dobrego
aktualnie związku,ciągle tkwi w negatywnych wrażeniach i mocno
zaniżonej samoocenie z lat minionych.Może to mieć związek z
jakimiś
istotnymi wydarzeniami z dzieciństwa (ukochany synek,dobre dziecko,
zawsze pomocna matka),bądź z poprzedniego układu z kobietą,
a wszystko to powoduje nieustanne przerzucanie realnych i wymyślonych
win na Ciebie.
Możesz powiedzieć wprost: - Nie sprawdzam Twojej komórki,partnerze,
Misiaczku,czy jakoś tam,i nie życzę sobie,żebyś grzebał w mojej.
Jadę tam i tam,możesz jechać za mną (ale nie ze mną!) i
sprawdzić,
a jeśli nie chcesz mi wierzyć,trudno.Siniak pochodzi od przesuwania
tej a tej szafki(stolika, czy co to było),nie wierzysz,nie musisz,a ja
nie będę Ci się więcej tłumaczyć,bo nie mam z czego.A jeśli mi
nie
ufasz i nie wierzysz,to jaki jest sens naszego bycia razem?? -
> Męczy mnie ta sytuacja, bo tracimy czas i energię na kłótnie, tym bardziej,
> że on uzurpuje sobie prawo do rzeczy, których mnie chciałby odmówić.
Tak właśnie,tracisz czas i energię,przede wszystkim Ty.
Jeżeli zostawisz temat takim,jaki jest obecnie,ucierpi na tym Twoja
osobowość,
samoocena,psychika,a wszystko bardzo mocno wpłynie na Twoje życie,
na pracę i wychowanie dziecka.
> Próbowaliśmy się też kilkakrotnie rozstawać, ale już po kilku godzinach
> świadomości takiego rozstania i jednej nocy na odległość czujemy się bez
> siebie jak bez powietrza, wracamy do siebie, znów mamy tysiące tematów do
> rozmów i jest sielanka, tym bardziej, że oboje jesteśmy osobami, których
> emocje mają sporą amplitudę, a po awanturze te pozytywne nabierają rozpędu.
Po awanturze jest miło,no pewnie,każda rozmowa jest milsza niż
niezbyt
konstruktywna zadyma. Moim zdaniem Twój partner jest uzależniony od
doznań ekstremalnych (może nawet takie amplitudy emocjonalne
stanowią
uwarunkowanie aktywności seksualnej?),zaś Ty w tym momencie Waszego
związku na pewno nie znajdziesz w nim (w partnerze,ale w związku
też)
pełnego oparcia,bezpieczeństwa i spokoju.
Zawsze będziesz musiała,podkreślam-musiała-z czegoś się
tłumaczyć,
ciągle coś wyjaśniać,z biegiem czasu coraz bardziej pogrążając
się
w przekonaniu,że może faktycznie On ma rację,że gdybyś to i tamto
zrobiła inaczej,to może by....
I tak dalej.
Znacie się krótko,wzajemna atrakcyjność i chęć zagłuszenia
poprzednich
nieudanych związków jeszcze ciągle biorą górę (tak sądzę) nad
logiką .
Warto jednak,abyś podrążyła temat tak,jak radzi Flyer,bo za kilka ,
kilkanaście miesięcy sytuacja może sięgnąć poziomów
ekstremalnych,
niebezpiecznych dla związku i Twojego zdrowia (życia?).
> Terapia na razie w grę nie wchodzi z powodu braku czasu i pieniędzy, ale
> może ja mogę próbować coś z tym zrobić, rozmawiając z nim o sprawach, które
> leżą u podstaw tego zachowania (???? chorował w dzieciństwie i bywał czasem
> zostawiany w szpitalu przez matkę, która bardzo go kochała, ale wychowywała
> go sama, więc czasem musiała)? Czy chałupniczo da się taką terapię
> poprowadzić?
Zdaj się na specjalistów,sama - mimo najszczerszych chęci i poziomu
zdobywanej aktualnie wiedzy na temat,niewiele zdziałasz,przede
wszystkim
dlatego,iż Twoje działanie będzie nieobiektywne.
Życzę cierpliwości,powodzenia i wszystkiego dobrego.
Hanka
|