Data: 2005-02-07 20:24:24
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Od: "Radek" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Iiiiii... taki inteligentny a prostej rzeczy nie łapie.
> Spotykają się dwie osoby, co decydują się na wspólne życie i ustalaja
> reguły.
> Ona: Jak mnie masz zdradzać, to inteligentnie. Mam się o niczym nie
> dowiedzieć. Jak się dowiem, toś miękki fiut, nie mężczyzna.
> On: Ależ kochanie, ależ ja nigdy, jesem inny niż wszyscy!
> Ona: Dobra, dobra. Jak sie dowiem - spadasz.
Komentarz kobiety, która to czytała:
"A jak Ona się nie dowie, to gość nie jest miękki fiut???"
Komentarz ode mnie:
(Ustalmy jedno, jeśli wolisz ;) ):
Jeżeli masz na myśli publikę - grupę kobiet - które wiążąc się
z mężczyzną ustalają takie zasady, to nie wierzę, żeby sprawa
była dla nich jakimkolwiek problemem... nawet jak się dowiedzą ;)
Nie sądzę też, żeby akurat ta grupa kobiet pisała do Ciebie
listy o poradę ;)
> > Ustawianie granic opartych na rzeczach, których nie chcesz
> > przyjąć do wiadomości też jest trochę dziwne....
>
> Cóż. Dla mnie dziwne jest, że facet zdradza żonę, zrobiwszy jej uprzednio
> dwójkę dzieci i deklarując wszem i wobec, ze ach jak on ją kocha, to był
> błąd. Jakoś muszę żyć z tym zdziwieniem.
Wiele jest rzeczy dziwnych, zgoda. Przedmiotem dyskusji jednak
jest "powiedzieć czy nie powiedzieć", a nie "zdradzić czy nie zdradzić"....
W związku z tym powtórzę raz jeszcze:
Jak możesz ustalać granice opierając się na świadomej niewiedzy??
Skąd będziesz wiedzieć, że granica została przekroczona?
Czy taka granica różni się od braku granic?
> > Co to ja pisałem..
> > "niezbadane są ścieżki wenusjańskiej logiki" ;-)
>
>
> No to masz zagwodzkę, chłopie, na resztę życia. Badaj logikę wenusjańską,
> Marsjanie są w tym na tyle kiepscy, że do śmierci będziesz miał nad czym
> główkować...
W tym konkretnym przypadku mam nadzieję zostać oświeconym :)
R.
|