Data: 2004-02-01 21:20:46
Temat: Re: Zostalem sam
Od: "Vicky" <b...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Karol Mielcarek" <k...@k...pl> napisał w wiadomości
news:u1pq10djgmcnvcnc2054p6h2uaii7g50vl@4ax.com...
> On Sun, 1 Feb 2004 20:41:31 +0100, "Vicky" <b...@a...pl> wrote:
>
> >Jeśli Ci na niej zależy to spróbuj z nią pogadać...
> >nie unoś sie "waszą męską dumą" :))
> >czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia ..
> >tylko nie każdy potrafi o tym mówić ..
> >i nie potrzeba do tego żadnych drogich win ani prezentów ..
> >Musiałeś coś "spieprzyć" i tyle - dowiedz cię co ..
> >może jak nie teraz to przyda się na przyszłość ..
>
> Nie, to nie moja wina, sama mi o tym powiedziala. Powiedziala ze bylem
> dla niej dobry i ze staralem sie, ale postanowila sie rozstac w wyniku
> "jej wewnetrznych przemyslen i analiz". Kobiety to zagadka...
Wiesz co to jest ciąg przyczynowo-skutkowy? :]
:))
Ona mogła powiedzieć wiele ..
mogła tak powiedzieć bo nie wiedziała jak Ci "to" powiedzieć
wybrała "łatwiznę" czyli powiem mu "tak" wtedy nie będzie podejrzeń ( że np
kogoś już poznałam)
albo pytań (dlaczego masz mnie już dość skoro ja taki dobry byłem)
"Zanalizowała Cię" i doszła do wniosku że się nie nadajesz - przyczyna tego
musiała zaistnieć.
Pytanie : czy warto się w takiej sytuacji o to zamartwiać?
Miłośc chyba nie polega na podporządkowywaniu sobie drugiego człowieka
według swoich potrzeb - prawda?
Pozdrawiam
Vicky
|