Data: 2014-10-17 19:52:02
Temat: Re: Zupa z cukinii
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
> A szczególną atrakcją mojej okolicy jest przechadzająca się od czasu
> do czasu lama, która lubi robić sobie piesze wycieczki ze swojego
> miejsca zamieszkania, czyli pobliskiego gospodarstwa doświadczalnego
> Uniwersytetu Przyrodniczego. Podobno pełni tam funkcję psa pasterskiego.
> Bardzo sympatyczny zwierz.
Syn mi mówił, że któryś z jego kolegów ma alpakę. Ale on w ogóle lubi
zadawać się z różnymi dziwakami (ciekawe po kim to odziedziczył).
> http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,15468729,La
ma_Peryskop_pilnuje_stada_owiec_na_wroclawskim_osied
lu.html
Ta lama też wygląda na alpakę.
>> Mama znajomej pracowała w Centrali Handlu Zagranicznego, czy czymś
>> takim. Tam mieli czasem do zbycia dla pracowników zające. Eksportowe.
>> Albo jakieś jelenie. Inna mama miała robotę w instytucie, co robił
>> szczepionki. Więc mieli wołowinę, z której gotowali rosół, którym
>> później karmili cholerę. Zaraza spijała sam rosołek, delikatna
>> cholera, a mięso, którego żreć nie chciała, pracownicy zabierali do
>> domu na pierogi.
>
> Czyli bakterie i bakcyle nie potrzebowały kartek na mięso?
Te wszystkie cholery miały swoje specjalne sklepy. Za żółtymi firankami
-- tak je wtedy nazywano.
Jarek
--
-- Zobacz pan, profesorze, gdy mamy taką gadzinę,
Możemy streptomycynę wyrzucić i penicylinę!
Lekarz przy mikroskopie oczu już niszczyć nie musi,
Bo bierze to bydlę za szyję i je po prostu dusi...
|