Data: 2006-11-15 09:00:41
Temat: Re: ciagle nowe (link)
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Joanna Duszczyńska napisał(a):
> Dziecko ma wypadek w czasie lekcji - rozcina sobie głowę.
> Nauczyciel nie udziela mu żadnej pomocy. Dziecko (II klasa szkoły
> podstawowej)wraca samo do domu godzinę później po lekcjach - cały tył
> głowy, kark zalany krwią, świeża jeszcze powoli ścieka... Lekarze,
> ostry dyżur... Dziecku na szczęście nic poważnego się nie stało, ale
> nie został mu udzielona żadna pomoc w szkole. Matka nie została
> wezwana do szkoły. nie mówiąc już o takich drobiazgach jak odesłanie
> dziecka do gabinetu pielęgniarki tudzież samodzielne skorzystanie z
> apteczki. Nauczycielka potwierdziła, że zauważyła wypadek. Dyrektorka
> szkoły o zajściu dowiedziała się od matki dziecka i powiedziała, że
> ona nic nie zrobi bo ta nauczycielka potrzebuje tej pracy, bo ona taka
> biedna jest i mąż ją bije... Plotka głosiła, ze jak przez miesiąc była
> chora - w szpitalu to miała wstrząs mózgu po pobiciu przez małżonka.
> Moim zdaniem ta pani powinna jednak przestać pracować w szkole...
No i ja bym w takiej sytuacji nie odpuściła. Dyrektor ma swojego
zwierzchnika, jest jeszcze kurotorium, które raczej nie będzie się
zajmowało prywatnymi problemami pani nauczycielki, która jako osoba
dorosła powinna sama znaleźć wyjście z sytuacji - na bijącego męża też
ludzie znajdują sposoby. No i jest jeszcze prokuratura, IMHO jakby było
trzeba, to i nauczycielkę i jej zwierznchika dało by się pociągnąć do
odpowiedzialności.
> "Jutro przychodzicie do szkoły godzinę później. Jakby się potem ktoś
> pytał, co się działo to byliście na wycieczce ... (i tu podany cel
> wycieczki)". Dyrektorka poinformowana o zajściu nie wyciągnęła żadnych
> konsekwencji.
No to dyrektorka do wymiany - jaki pan, taki kram.
> Fakt, że nie wpadłam na pomysł, żeby złożyć w tej sprawie pismo za
> potwierdzeniem odbioru. Ale mam wątpliwości jakie to miałoby
> konsekwencje dla dziecka...
Wiesz, czegio nie ma na papierze, tego nie ma. Jakbyś napisała oficjalna
skargę, w dodatku do wiadomości kuratorium, pewnie by się nie rozeszło
po kosciach. A skoro i tak masz przenosić dziecko...
> I jeszcze jedno - pozostali rodzice nie widzieli żadnego problemu -
> dla nich pani była świetnym nauczycielem...
> To jak się załatwia taką sprawę skutecznie?
Ślepota rodziców to faktycznie duży problem. Podobnie, jak strach
( nieuzasadniony) przed dyrekcją.
Załatwia się rtakie sprawy pisemnie. Ale, opór materii może być znaczny
i w efekcie może trzeba będzie dziecko przenieść do innej szkoły. Co i
tak wyjdzie mu na zdrowie, bo pod taką opieką, to strach dziecko
zostawić.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
|