Data: 2007-12-15 13:45:05
Temat: Re: co dalej
Od: d...@v...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
Muszę przyznać, że jesteś mistrzynią. Absolutne mistrzostwo świata w dorabianiu
teorii, czytania bez zrozumienia i naginania faktów.
Dziewczyna nie oczekuje wdzięczności za nic. Żyją razem, radzą sobie razem,
robią co chcą i jak chcą. Na swoje konto i za swoje pieniądze.
Tak się złożyło, że akurat teraz ona ma więcej pieniędzy, ale dla niej jest to
jak najbardziej naturalne, że te pieniądze są wspólne. Nie każe mu piać peanów
na ten temat, bo tematu nie ma już.
I to sam chłopak potrafi się podzielić refleksją na temat tym kim jest, co mu
dał związek z dziewczyną, czego go nauczył. A ona to przyjmuje i wcale nie
wytyka ma zasadzie "A bo widzisz jaka jestem wspaniała, bądź mi wdzięczny".
Ona jest zaskoczona zmianą nagłą zmianą stanowiska. Jak dotąd o wszystkim
decydowali razem i nie było większych spięć, dogadywali się. Dopóki nie wydarzył
się telefon od matki i chłopak zamiast zapytać czy istniałaby możliwość zmiany
decyzji, którą ustalili wspólnie po prostu sobie ją zmienił, bo _mama_ tak chciała.
Poczuła się mało bezpiecznie. Ma z facetem brać ślub, a ten okazuje się być pod
dużym wpływem mamy. Ona chcę żyć ze swoim przyszłym mężem i ich ewentualnymi
dziećmi, a nie w trójkącie "on-jego matka-ona".
I napiszę Ci jeszcze raz wyraźnie. Ja (na szczęście) nie jestem tą dziewczyną.
Swoje w życiu z teściową już przeszłam. Mąż był za mną i udało nam się
doprowadzić do poprawnych stosunków z teściową i żyć bez ingerencji mamy męża w
nasze życie. Okazało się nawet, że moja teściowa jest fajną babką, ale najpierw
trzeba było jej wyraźnie pokazać czego sobie nie życzymy.
dzidka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|