Data: 2003-07-18 06:55:20
Temat: Re: czy my dziwolagi jestesmy?
Od: "Grazyna" <m...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dziewczyny, ja juz mam za soba wiele lat
haftowania/szydelkowania/dziergania, ostatnio zabralam sie za frywolitki i
zdazylam zobojetniec na glupie uwagi . Nawet znajomi przyzwyczaili sie, ze
przychodzac do nich mam zawsze ze soba robotke i ze zajete rece nie
przeszkadzaja jednoczesnie obracac jezykiem :-))) Ale klopoty poczatkowo
byly, padaly nawet slowa ze ich lekcewaze itd. Ale twarda bylam i
odpowiadalam ze powinni byc bardziej tolerancyjni, ze musza mnie przyjac
taka jaka jestem a moje hobby niech traktuja jak rodzaj choroby, nerwicy
natrectw, bo ja po prostu MUSZE to robic i koniec. Najpozniej poddala sie
tesciowa ;-)))))
A robie wszedzie - w pociagu, w kolejce do lekarza, na lawce w parku,
ostatnio nawet w trolleybusie, kiedy wracalam z kursu frywolitek(trajtek az
25 minut jechal :-)))))
Taaak, uwagi typu: po co sie tak meczyc, gotowe mozna kupic itd juz mnie
przestaly denerwowac, z pewna doza politowania patrze na takie osoby. Skoro
nie widza, ze np pieknie wykonana szydelkiem koronkowa serweta tak sie ma do
plastykowego gotowca jak odpustowy landszaft do obrazu Kossaka, to ICH
ulomnosc i brak smaku. Jedyne co smuci, ze jest takich, niestety, wciaz
bardzo duzo.
Ja wogole z domu sie nie ruszam bez jakiegos dziubania w torebce. A nuz
gdzies bede musal na cos poczekac np 15 minut? Mam nawet specjalnie
przygotowane na takie okazje cos nieduzego. I mam w nosie komentarze
dziewczyny, nie dajmy sie!
pozdrowki
Grazyna(Gdynia)
|