Data: 2001-02-21 15:08:51
Temat: Re: dobre czy złe?
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Gdyby przyjac, ze dobro i zlo funkcjonuja obiektywnie - oznaczaloby to,
> ze sa zdefiniowane przez kogos innego niz czlowiek (Boga?). Dobro i zlo
> istnieja tylko dlatego, ze czlowiek okreslil te pojecia - sa
subiektywne...
OK, wiec czym sie kieruje czlowiek podejmujac wysilek aby okreslic,
zdefiniowac (odzwierciedlic) 'kanon zasad' ktore regulowalyby zakres
wzajemnych relacji miedzyludzkich?
> W roznych kulturach rozne zachowania uwazane sa powszechnie za dobre lub
zle.
> Ktora kultura jest "obiektywna"? To, co czesto jest dobrem dla jednego,
jest
> zlem dla drugiego i odwrotnie. Przyjecie postawy relatywistycznej mocno
Skad przekonanie wobec tego ze istnieje system wartosci spolecznych
'uniwersalny' dla roznych kultur? - mam tu na mysli powiedzmy
oglno-swiatowe potepienie dla tych krajow ktorych prawa nie odpowiadaja
temu co nazywamy cywilizacja.
Dlaczego w ogole zawracamy sobie glowe mowiac o cywilizowanych
kulturach albo o kulturach nie-cywilizowanych?
Jesli dobro i zlo sa subiektywne to nie ma mowy o negatywnej ocenie
np masakry na 'placu czerwonym' w Pekinie, wielozenstwa Mormonow
(zabronione i scigane przez prawo) i setek innych spraw.
> ... Przyjecie postawy relatywistycznej mocno ulatwia
> poruszanie sie w swiecie (na przyklad zrozumienie innych ludzi),
> poniewaz nie zaklada posiadania jedynie slusznej moralnosci,
> pozwala na wyjscie ze skorupy wlasnych przekonan i wartosci....
Czyli wg Ciebie swiadomosc 'innosci', 'nieelastyczny' sposob pojmowania
dobra i zla prowadzi do nietolerancji, klasyfikacji na 'gorsze' i 'lepsze'
oraz
niezrozumienia 'innosci'.
To tak samo jakbys powiedzial: '...Ignorancja jest zbawieniem...'
- dla mnie bez sensu. Lepiej 'udawac' ze wszystko jest szare, ani dobre
ani zle, nijakie?
Uwazam ze i tak, mimowolnie wszystko co nas dotyczy bezposrednio
staramy sie sklasyfikowac, okreslic pod katem przydatnosci dla nas,
wiec po co 'kokieteria' w temacie dobra i zla?
> ... Mi osobiscie zycie mocno ulatwiaja dwie rzeczy: przyjecie egoizmu
> jako powszechnego motoru dzialania oraz wlasnie relatywizm moralny.
> Jednego i drugiego nie uwazam za zle - przyjmuje jako naturalny bieg
rzeczy
OK, tylko dlaczego akurat podwyzszony brak wrazliwosci na dobro i zlo,
poruszanie sie 'na oslep' ma ulatwiac zycie kazdemu i stanowic swego rodzaju
obowiazujacy i 'jedynie sluszny sposob' (nie-)postrzegania rzeczywistosci?
Czarek
|