Data: 2004-03-27 09:20:14
Temat: Re: dot. aborcji
Od: "Piotr" <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> On 26 Mar 2004 23:41:07 +0100, Piotr wrote:
>
> > Co z tą "pigułką gwałtu"? - umknęła mi jakoś,
> > bo na resztę odpowiedziałem już powyżej.
>
> Ach... szkoda gadać... Ostatnio wśród tzw. młodzieży modne jest
> opowiadanie sobie o magicznej pigułce co się ją dosypuje panience do
> drinka, po czym można z nią zrobić co się chce, a ona następnego dnia o
> tym nie pamięta.
>
A to nieprawda???
Wiesz - ja medycznie i farmaceutycznie to jestem "lajkonikiem".
> >> Aczkolwiek moja prywatna opinia na temat aborcji jest odmienna od
> >> Twojej. Jest mianowicie taka, że [...] droga do wyeliminowania aborcji
> >> nie wiedzie przez jej penalizację, ale przez edukację i podwyższenie
> >> standardów bytowych i edukacyjnych społeczeństwa.
>
> > Co do drugiego, to ... sądzę, iż rozumiem co masz na myśli i z tym się
zgadzam,
> > ale słów użyłeś niewłaściwych, a przynajmniej nie do końca - za chwilę o
tym.
>
> Może powinienem w jednym miejscu dodać 'jedynie', a wdrugim 'przede
> wszystkim'...
>
"Nie zawsze język giętki..."
> [...]
> > Stąd sednem sporu jest de facto penalizacja lub nie aborcji.
> [...]
> > Tu przy okazji jest miejsce do wspomnienia o tym,
> > gdzie ja widzę miejsce dla pozostawienia decyzji o aborcji sumieniu kobiety.
> > Tą sytuacją jest gwałt [...]
>
> W Polsce - jak zapewne wiesz - obecnie prawo dopuszcza aborcję w trzech
> sytuacjach: po pierwsze, kiedy ciąża jest wynikiem przestępstwa, gdy
> zagraża zdrowiu / życiu kobiety, oraz gdy płód obarczony jest ciężką
> wadą rozwojową. Zakres ten zatem naprawdę niewiele w sumie różni się od
> tego, który jesteś w stanie przyjąć jako zło konieczne. (W tym
> kontekscie sytuacji argumenty o zagrożeniu Twoich potencjalnych dzieci
> przez "proaborcjinistów" są chyba nieco przesadzone.)
>
I znów ten język giętki, tym razem mój - oczywiście sytuacja zagrożenia
jest dla mnie jak najbardziej jasna i usprawiedliwia ona aborcję.
Sytuacja wad genetycznych - nie jest to właściwe,
a tu rówież nic lepszego poza pozostawieniem decyzji kobiecie nie widzę
(+ starania, aby medycyna jak najszybciej zdołała to leczyć).
Pod terminem proaborcjoniści rozumiem tych,
którzy domagają się rozszerzenia dozwolonych przypadków aborcji
na aborcję na żądanie, bo to jest kość niezgody
i dlatego Morlokami mi tu zajeżdza.
Uważam iż obecna ustawa jest dość dobra -
nie dobra w sensie bezwględnym,
tylko względnym - trudno wymysleć lepszą;
kobieta jest de fact niepenalizowna,
tylko lekarz.
I jeszcze ważne sprostowanie, bo po to w sumie siadłem tu pisać.
Mój list zabrzmiał tendencyjnie antykobieco - "zwój więcej" itp.
Oczywiście nie uważam iż to sprawa wyłącznie kobiet,
bo obie strony się do tego aktywnie przyczyniły
i obie strony ponoszą taką samą odpowidzialność
i faceci również w takiej sytuacji popisują się
"jednym zwojem więcej", a wręcz ich postawa -
pozostawienia kobiety samej sobie -
jest jeszcze gorsza.
Piszę o tym, bo miałem już kiedyś wątek,
w którym ktoś mi ograniczanie sprawy do kobiet wyłącznie
zarzucił i ... po przejrzeniu moich postów zgodzić się musiałem,
iż można było takie wrażanie odnieść,
podczas gdy ja najzwyczajniej nie wspominałem o
takiej samej odpowiedzialności facetów,
bo była ona dla mnie oczywista.
.. i jak widać mam to w nawyku,
bo podane przez Ciebie 2 dodatkowe przypadki
dozwolonej obecenia aborcji
też mniej więcej "przemilczałem, jako oczywiste".
Widzisz - gdy piszę aborcja,
to automatycznie domniemuję "aborcję na życzenie",
zaś oczywiście de facto termin ten znaczy aborcję każdą ...
i gotowy ambaras wynikający ze zwykłej różnicy definicji.
Muszę to jaśniej deklarować,
bo to moja definicja różni się od ogólnie przyjętej.
>
> A z drugiej strony - całe podziemie aborcyjne działa i prosperuje
> doskonale MIMO penalizacji. Skoro tak, to co proponujesz?... Zaostrzyć
> kary? Jedyne co w ten sposób uzyskasz, to wzrost kosztów potajemnych
> zabiegów. Nie tędy droga IMHO. Mimo tego, co napisałeś.
>
Zaostrzenie kar - oczywiście nie. Wręcz, o czym trochę inaczej,
ale również wydaje mi się wspomniałeś -
aha - chyba jako sposób rozwiązania problemu przez NFZ:
są furtki w postaci turystyki aborcyjnej,
policja opieszale ścigającej nielegalne aborcje.
... i chyba nie może to lepiej działać,
tylko co najwyżej tak właśnie.
Jedną z najważniejszych wygranych wojen
jest wojna o veto wobec zabójstwa z czystej wygody i/lub bezmyślności,
które Morlokowatością nahalnie wionie,
zaś w cogorszym przypadkach może już dotknąć już nas,
poprzez konieczność noszenia tabliczek "Nie chcę być zeutanowany" na starość,
bo to kolejny szczebel na drabinie cywilizacji śmierci.
Tabu nie jest złe, czasem tabu ma swój głęboki sens
i wcale dobrze funkcjonuje w społeczeństwie,
zaś wywlecznie przedmiotu tabu na światło dzienne
bynajmniej sprawie nie służy, tylko pewnej grupie manipulantów.
Czyli w sumie najlepszym wyjściem z sytuacji, pod względem prawnym,
jest pozostawienie ustawy aborcyjnej bez zmian IMHO.
(...)
No - chyba niczego już nie przeoczyłem tym razem.
Pozdrawiam "pełnozwojowo"
Piotr
Postęp polega na wypieraniu gorszego lepszym,
a nie starszego nowszym. (własne)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|