Data: 2001-09-18 12:07:27
Temat: Re: dzien i noc
Od: Joanna <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article a...@4...com, Jacek Schneider at
j...@p...onet.pl wrote on 18-09-01 13:55:
> On Tue, 18 Sep 2001 01:11:16 +0200, Joanna <c...@p...onet.pl>
> wrote:
>
>> Chetnie poslucham, bo pierwszy raz od wielu lat mam tak samo. Pracuje do
>> 2-3, czasem pozniej, zwykle intensywie inelektualnie i potem pomimo roznych
>> sztuczek dotychczas stuprocentowych (zwykle wystarczalo liczenie od 10,
>> nawet nie od 100), nic z tego nie wychodzi. Wstac musze najpozniej o 9, a
>> zasypiam z trudem ok. 5, zostaja wiec te 4 godziny /tu usmiech do
>> Alienki:)/, caly dzien chodze troche nieprzytomna i znow jest 1, ale nie
>> moge spac.
>
> Na to jest sposob ale bolesny. Zegar biologiczny tak dziala, ze
> latwiej jest pojsc spac pozniej niz wczesniej i jedyna metoda to
> jeden raz NIE pojsc SPAC WOGOLE i wytrzymac do nastepnego
> wieczora (nie wolno sie zdrzemnac wczesniej bo pojdzie na marne)
>
> Bolesne ale u mnie dziala, gdzy np. skoncze jakas pilna robote
> i trzeba szybko wrocic do cywilizowanego trybu zycia :-))
>
> Jacek
>
Fakt - tydzien temu tak wlasnie zrobilam, ale dalej mam klopoty, bo znowu
musialam wrocic na stand by w pracy przez 20 godzin i tak bedzie do czwartku
do jakiejs 17.
Teraz zdaje sie mam inny problem - nie jak spac, ale jak nie spac do
czwartku i byc jeszcze na chodzie (umyslowo). Kawa i Redbull wlasnie
przestaly dzialac. Czyzbym miala wziac cos mocniejszego? Spanie po 3 godziny
tylko mnie rozbija.
Potem mam nadzieje, ze bedzie zmartwychwstanie (dobrze, ze trafil sie
weekendowy wyjazd nad morze). Wiec oby do czwartku.
Pozdr.
Joanna
|