Data: 2002-03-26 13:27:57
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > [...]mam wrażenie, że osoby z góry zakładajace nieobecność
> > jakichkolwiek dzieci na weselu, traktują je trochę jak
> osobników piatej
> > kategorii.
>
> Poważnie nieporozumienie. Nie w tym rzecz.
Haniu - jesli ty tak nie czujesz, to świetnie, ja jednak w kilku przypadkach
odniosłam takie wrażenie.
Dla mnie przyczyny
> mogą być trzy: albo się planuje imprezę w stylu wykluczającym
> towarzystwo dzieci (dla mnie osobiście mało przekonujące, ale
> może się zdarzyć),
Dla mnie jest to argument - np. ktos wymarzył sobie impreze w pubie, ze
znajomą kapelą i piwem - świetnie, wiadomo, że dzieci się nie bierze, tak
jak tego typu imprezy, które nie nazywają się wesele :)
Ale już np. robię elegancki obiad w strrrasznie drogiej restauracji i z góry
zakładam, że dzieci nie będą potrafiły się zachować albo twierdzę, że nie
stac mnie na porcję dla dziecka brata, ale stac mnie na suknie za 5 tys. i
porcję dla szefa z małżonką - to mi się nie musi podobać.
(dalej Ula się raczej zgadza)
> > [...] To po co cała szopka ze
> > ślubem kościelnym - w końcu jednym z celów małżeństwa jest
> posiadanie
> > dzieci??
>
> No i co to, przepraszam, ma do rzeczy? Aż mnie klawiatura
> świerzbi od jednego porównania, które mi przyszło do głowy...
Może trochę przesadziłam, ale odniosłam wrażenie, że dzieci najbardziej
przeszkadzają, jeśli traktuje się ślub jak jakiś teatr, a nie uroczystość
religijną.
> > [...] Ale zakładanie - na ślubie nie będzie
> > żadnych dzieci, bo nie, więc np. bratanka TŻ - młodego
> kulturalnego
> > mężczyzny lat 10 również, to dla mnie jakaś pomyłka.
>
> Jednak się zdarza. I uważam, że młodzi mają do tego prawo.
> Zapytam jeszcze raz: skoro mają prawo zaprosić tylko
> bezpośrednią rodzinę, to dlaczego tej granicy nie można postawić
> trochę dalej i zaprosić np. rodzinę do kuzynów włącznie, ale już
> bez ich dzieci?
Młodzi maja prawo zrobic ślub i wesele jak im się żywnie podoba, ale z
drugiej strony niech nie oczekują, że wszyscy wokół podejdą do ich pomysłów
ze zrozumieniem i entuzjazmem. Nigdzie nie napisałam, że trzeba zapraszać
jakiś dalekich kuzynów razem z całym przychówkiem. Ale w moim przykładzie to
jest właśnie najbliższa rodzina - dziecko brata - czy się mylę?
Pozdrawiam - Ula
|