Witaj Hanka Skwarczyńska,
a teraz zobaczmy co napisałe(a)ś:

>Więc jeżeli komuś zależy na nastroju albo zapłacił dwa tysiące
>złotych sopranistce, najprostszym sposobem uniknięcia zakłóceń
>;) jest nieobecność dzieci na ceremonii.

"Widząc to Jezus obruszył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom
przychodzić do Mnie. Nie powstrzymujcie ich. Do takich bowiem należy
królestwo Boże."
(Mk 10:14 Br )

Uczestnictwo dzieci w nabożeństwach jest świadectwem naszej wiary.
Rzadko się zdarza, że małe dzieci skutecznie zakłócają mszę lub
uniemożliwiają uczestnictwo w Liturgii Słowa. Moim zdaniem sakrament
małżeństwa i całe nabożeństwo nie jest czymś samym dla siebie, sztuką
dla sztuki.
Kościół żyje życiem swoich wyznawców. Bieganie, płacz, czy siadanie
dzieci na stopniach ołtarza jest dla mnie naturalne.
Moim zdaniem tylko ludzie małej lub powierzchownej wiary doszukują się
w tym przeszkód.

Jeżeli państwo młodzi, idą do kościoła tylko dla pamiątkowego filmu (z
sopranistka w tle i którym będą potem katować wszystkich bliższych i
dalszych znajomych,) to moim zdaniem jest to mówiąc oglądnie
nieporozumienie i profanacja sakramentu małżeństwa.

Może jeszcze zamówić statystów , którzy będą grać swoje role o niebo
lepiej od zgrai zaproszonych gości i gapiów ? :-)

Można się w takim razie spytać: po co ta szopka z księdzem i kamerami
? Czy nie wystarczy ślub cywilny lub modny konkubinat ?

"A gdy się modlisz, nie bądź jako obłudnicy; albowiem się oni radzi w
bóżnicach i na rogach ulic stojąc, modlą, aby byli widziani od ludzi;
zaprawdę powiadam wam, iż odbierają zapłatę swoję."
(Mt 6:5 Bg )

Pozdrawiam

--
Piotr Marcin Majkowski
p...@h...com
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy
Uwaga: Wszystkie wyrażone opinie są moim prywatnym zdaniem.