Data: 2004-04-21 10:55:39
Temat: Re: jak?
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Specyjal" napisał
>
> "kolorowa" <v...@a...pl> wrote in message
> news:c63fn8$ldu$1@news.onet.pl...
> > A o kim mają głównie myśleć? Cokolwiek się robi, robi się to dla
> siebie.
> > Żeby człowiek stanął na rzęsach i 10 razy złożył się w scyzoryk - i
> tak nie
> > wyjdzie poza samego siebie. Oni mogą się jedynie na siebie otworzyć.
>
> Ja uważam że ludzie mają zdolność
> nieegoistycznego dbania o innych, w końcu wszyscy sa częścią natury
> dbającej o wszystkie istoty.
Twierdzę, że nie mają takiej zdolności. Jeśli człowiek coś robi - to z
powodu korzyści, które jego zdaniem przeważają nad kosztami. A natura robi
inaczej? Dba o wszystkie istoty, bo są jej częścią;) A czego się człowiek w
życiu uczy? Tego, że jest połączony z innymi i dlatego na tych innych mu
zależy. Ale poza swoje "ja" nie wychodzi. Próby wychodzenia na siłę,
udawanie, że się jest lepszym niż się jest, że się jest kimś innym -
paradoksalnie powoduje stanie w miejscu i nie pozwala się uczyć. No i można
poczuć się wtedy lepszym;) Kółeczko się zamknęło - znowu okazało się, że
robi się to dla własnej korzyści;)
> 7 lat tak żyli, i podobało się obojgu.
Nie jestem tego pewna. Ona nie narzekała, bo przynajmniej mogła sobie
pogadać. On zaczął krzyczeć - być może jemu też nie podobało się jak zyli,
tylko z innego powodu: nie chciał być wypytywany.
Dlaczego mu z tym dobrze? A
> może krzyczy bo czuje że ona nie chce go zrozumieć, tylko zadaje
> pytania?
Piersi mi opadają... Pytania to przecież sprawa kluczowa. Jak ona ma go
zrozumieć - telepatycznie?
Mam teraz przed oczami wątek o kwiatkach od TŻ.
> > Wciąż pozostając w sferze domysłów.
>
> Zadawanie pytań i obserwacja coś jednak daje. Ludzie się przecież
> otwierają nawet po latach milczenia. Bojąc się "pozostawania w świecie
> domysłów" niczego się nie zrobi i nie rozwiąże.
IMO pozostając w świecie domysłów ciężko coś rozwiązać. Sądzę, że łatwiej
dobrać parę skarpetek w oświetlonym pokoju niż w ciemnym po omacku.
> Odejście to ostateczność a nie sposób do automatycznego stosowania gdy
> coś nie wychodzi. Skąd od razu taka propozycja?
A ktoś ją wysunął?
> Podejżewam, że facet pomyślałby, że latami utrzymywał, słuchał a nie
> dostał w zamian zrozumienia.
A ja pomyślałabym, że facet, który nie chce mówić, czego oczekuje, a
równocześnie oczekuje zrozumienia - jest narcyzem.
> "Spotkasz takich ludzi jakim sam jesteś".
Powiedz to ofierze gwałtu.
> Jak będziesz mówić do Hiszpana to żeby zrozumiał trzeba po hiszpańsku,
> jesli do Marsjanina to po marsjańsku.
To wystarczy, żeby zamówić coś w restauracji. Do zrozumienia potrzebna jest
znajomość mentalności, kultury, zwyczajów i tego typu drobiazgów. Żeby
chociażby przypadkiem nie strzelić gafy i nie założyć różowej sukienki z
napisem "I love you";)
Małgośka
|