Data: 2009-12-17 16:37:28
Temat: Re: klaps wychowawczy
Od: tren R <t...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> tren R pisze:
>
>> kawałem skurwysyna, gdybym chciał kogoś ciągnąć przed sąd, za tom, że
>> nie jest idealny.
>
> Ja osobiście nie jestem za takim prawodawstwem, które karałoby rodziców
> za klapsy, bo to prowadziłoby do nadużyć, uproszczeń itd. Jednak sam
> proces uświadamiający rodzicom, czym tak naprawdę jest klaps, jest jak
> najbardziej sensowny.
zgoda.
>> przy czym - co istotne - nie mówię tu o patologii i katowaniu.
>> i nie będę wchodził w ewentualne dyskusje nt różnic między pa
>> patologią. jak to śpiewają tutki i voo voo na płycie tischnerowej:
>> "mądry to zrozumie, z głupim szkoda gadać".
>
> Mam wrażenie, że zdrowy/w miarę normalny człowiek widzi taką różnicę.
> Jeśli ktoś utożsamia klapsy z katowaniem dziecka, to chyba sam ma jakiś
> problem z zachowaniem równowagi.
albo jest zwolennikiem jedynie słusznych opcji.
>> widzisz mam kontakt z rodziną w której klapsy były konsekwentnym i
>> bardzo chłodnym narzędziem do wymierzania "sprawiedliwości".
>> i uważam, że takie chłodne podejście jest w jakimś sensie lepsze - bo
>> dziecko wie, że to są konsekwencje czegoś, niekoniecznie związane z
>> emocjami, złością. po prostu - granica, za którą jest wpierdol.
>
> Mój ojciec był tak wychowywany - bicie na zimno, surowe wykonywanie
> wyroku przez dziadka. Dodatkowo za każdą ideologiczną wątpliwość,
> niezgodną ze światopoglądem dziadka (np. czy Bóg istnieje?), mógł
> zarobić natychmiastowego plaskacza w pysk. Nienawidził swego ojca i bał
> się go. Sam za to postanowił swoich dzieci nie bić i nigdy mnie nie
> tknął, dzięki czemu stanowił doskonałą przeciwwagę dla mojej zbyt
> impulsywnej mamy.
to ja już bym to podciągnął pod słowo "terror".
bicie za światopogląd wykluczam i z góry skazuję na porażkę.
>> ja widzę, że do mojej córki zaczyna już zupełnie nie docierać to co
>> mówimy. zwłaszcza żona.
>
> Może za dużo tego gadania? Dać jej więcej swobody w podejmowaniu decyzji?
zastanowię się nad tym, ale czuję, że to jednak nie to.
w zasadzie chyba wiem co - narzekam po prostu, a tak na prawdę, to mam
wspaniałe i supergrzeczne córki. serio :)
czasami tylko... wrrrr... :)
>> a uważam, że ona ma o wiele większy talent do spokojnego i
>> racjonalnego (dzięcięco racjonalnego) podejścia do sprawy.
>> a paradoksalnie córa bardziej słucha mnie. w sensie słuchania i nie
>> strojenia fochów o wszystko :)
>
> Pewnie ma Ciebie mniej, mniej czasu z nią spędzasz, to Twoje słowa są
> cenniejsze. Na przykład moja córka przy mnie więcej marudzi, a jak
> gdzieś idzie z tatą, to jest bardziej zdyscyplinowana. Myślę, że to
> kwestia primo - rzadkości takiej sytuacji, secundo - tata sam jest
> bardziej zdecydowany, nie ma tylu wątpliwości, co ja na każdym kroku. ;)
ja je po prostu rozśmieszam, zamiast gadać o jedzeniu zupy. a mama jest
trochę jak kapo, co zrobić :)
>> więc - jeśli cokolwiek nie powiem, otrzymuję zwrotkę "to nie fair!!!!",
>
> Widzę, że ten zwrot przypada dzieciakom do gustu. Moja też przyniosła z
> przedszkola "to nie fair" i bywają dni, że wszystko jest "nie fair" - że
> deszcz pada, że zgubił się lalce but, że na obiad pomidorowa, że idziemy
> na spacer i że w ogóle wszystko. ;)
to u ciebie też?! ufff.....
już prawie uwierzyłem mojej córce, że traktuję ją wybitnie "nie fair"...
ma kobiecina tę siłę przekazu, nie ma co. prawdziwa baba!
:)
--
Tu i Teraz. 16 minut. Enjoy!
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
http://trener.blog.pl/
"Dzięki białemu płótnie konie zwiadowców pozostają dłużej nienakryte"
|