Data: 2003-03-22 17:05:02
Temat: Re: kobieca kobieta, stereotypy i feminizm
Od: "LPoD" <c...@p...irc.pl.wytnij.pfff>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Iluzja" <i...@g...nimfomanka> wrote:
> > Ach, ciekawe, skąd wiemy, do czego stworzeni są mężczyźni.
> > Jesteśmy bogami? ;)
>
> Ach, więc wiemy, do czego nie są stworzeni, za to są do tego stworzone
> kobiety. Jesteśmy bogami? ;)
Nie twierdzę, że wiemy. ;P
> Kiedyś chciałam iść do wojska. Niestety, musiałam to sobie wybić z głowy.
;>
Nie sądzę jednak, żeby wiele kobiet chciało... owszem,
chciałyby mieć możliwość. Ale na pytanie 'czy kobiety
powinny być objęte _obowiązkiem_ służby wojskowej?'
grubo ponad 90% z nich odpowiedziałoby, jak mniemam, 'NIE!'.
To samo z facetami zresztą...
> Swoją drogą jakież to urocze - zabronić babom odbywania służby wojskowej,
a
> potem czepiać się, że one tego nie chcą. ;>
Ja nie zabraniam! Wręcz przeciwnie! :)
> Chcą, chcą. Na emeryturę też chcą
> iść wtedy, kiedy faceci.
Wiesz, wcale nie jestem tego taki pewien...
Poza tym, ja się nie znam, ale chyba zarówno
kobieta jak i facet nie mają obowiązku
przejścia na emeryturę z chwilą osiągnięcia
wieku emerytalnego...
Poza tym ten akurat aspekt mnie mało interesuje,
bo uważam, że za kilkanaście lat ZUS się rozpadnie
i żadnych emerytur nie będzie. :>
> Może dlatego, że próby nawiązania normalnej rozmowy spotykają się z
> traktowaniem 'a cóż to za fanaberie'? Przykre, że o tak oczywiste i
logiczne
> rzeczy, jak prawo do wykonywania takiej pracy i pobierania za nią takiej
samej
> pensji, trzeba aż walczyć.
Walczyć, ale o zmianę ludzkiej mentalności, a nie przez wprowadzanie
jakichś absurdalnych zapisów 'molestowaniu seksualnym'.
Trzeba zmienić społeczną świadomość, nie prawo. No bo jakie
to prawo daje pracodawcy możliwość gorszego wynagradzania
kobiet? Pracodawca może sobie wynagradzać jak chce
(jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić, ale odsyłając
do konkretnego artykułu ustawy, a nie 'nie masz racji')
i kogo chce. Czasy są akurat takie, że może wynagradzać
gorzej blondynów, rudych, albo cyklistów, jeśli ma taki kaprys,
a z kolei rudy czy łysy może walczyć o swoje konstytucyjne
prawa w sądzie, tak samo jak kobieta. Nie widzę specjalnej
różnicy. Feministki trochę przesadnie robią z kobiet
grupę uciskaną.
> Tobie ciotki nie będą mówić, że 'jak się nie nauczysz gotować,
> to żaden facet cię nie zechce',
Nie, ale mówią mi za to, że jak się nauczę gotować,
to baba będzie miała ze mną raj. :)
> a przecież 'baba bez faceta to jakaś nienormalna chyba jest' - takie uwagi
> słyszałąm osobiście.
A ja słyszałem to samo o facecie bez baby. No i co z tego?
> Wiesz - mając te prawa, których kobiety nie mają, łatwo
> i przyjemnie się teoretyzuje czy wyśmiewa feministki.
Pewnie masz sporo racji. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
No ale zaraz - jakie to ja mam prawa, których kobiety nie mają?
> Jak to mawiają - syty głodnego nie zrozumie... no bo taka baba przecież
> zawsze może zostać w domu i gotować mężowi obiadki, nie? Więc o co jej
chodzi?
Może. Może zostać w domu, może iść do pracy - jej wybór!
Oczywiście tylko teoretycznie, no ale na tym ogólnie
polega demokracja, że daje złudzenie wolności.
A 'złudzenie wolności jest gorsze, niż niewola' - takie
hasło widziałem gdzieś na murze.
ch.
--
"Always cheating, telling lies
Behind your door I heard you sigh:
'Oh prudence, come and rescue me!'"
|