Data: 2005-09-07 21:47:54
Temat: Re: kompot z mirabelek -> wino
Od: "waldek" <x...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
fikus wrote:
> zrobilem kompoty w/g przepisu jednego z grupowiczow (sloich
> mirabelke, 5 lyzek cukru, zalac wrzatkiem)
> prawie poniewaz zapomnialem ich pasteryzowac
> po dwoch dniach kompoty zaczely syczec niczym szampan francuski
>
> otworzylem sloiki a tam istna fermentacja
> zlale mto wszytsko do baniaczka (troche tych sloikow zrobilem) no i
> teraz sobie to fermentuje
>
> co dalej zrobic aby wyszlo z tego jakies winko ?
> pomocy :-)
===
Nie przeszkadzać. Wyjdzie samo. :-)
Moja babcia robiła tak (a ja z powodzeniem naśladuję):
Do dużego kamiennego gara, takiego do kiszenia kapuchy, wrzucała wszystko,
co w ogródku się urodziło (truskawki, porzeczki, jabłka, wiśnie, śliwki) i
lekko przesypywała cukrem. Gar musiał być zakryty wielokrotnie złożoną
płachtą gęstej gazy. W okolicach października-grudnia ustrojstwo było
gotowe. Najpierw spijało się wino, a potem wyżerało owocowo-alkoholową
gaklaretkę. Nie muszę chyba dodawać, że francuskie i włoskie napitki nijak
się miały do przednich trunków babci. Potem, w tym garze kisiło się kapustę.
Ja to robię niemal identycznie, tylko na dużo mniejszą skalę - w litrowych
słoikach, lecz w każdym tylko jeden rodzaj owoców - nie mieszam. Taki
kompot, jak twój, trzymam z lekko niedokręconymi wieczkami, aby efekty
fermentacji znalazły ujście. Uzysk mam średnio 75%, tzn. jeden słoik na
cztery się psuje. Ale te trzy...
waldek
===
|