Data: 2003-04-23 08:38:03
Temat: Re: kop w d. jako zrodlo motywacji
Od: m...@t...pl (jw)
Pokaż wszystkie nagłówki
Marsel:
> Do..dosc dlugo i ja tak myslalem, ale dzis jestem gleboko
> wewnetrznie, swiecie i jak tylko jeszcze czlowiek byc moze...
> przekonany ze jakiekolwiek kopanie czlowieka daje znacznie wiecej
> obrazen wewnetrznych, czesto rozleglych i nie widocznych golym okiem,
> niz przynosi doraznych pozytywnych efektow, a juz na pewno nie wnosi
> trwalych pozytywnych zmian np. jego zachowanie osobowosci charaktey
> itd.. Wg mnie "kopniakami" mozemy jedynie czlewieka nauczyc
> chronicznego leku.
>
> Mysle ze mamy tu do czynienia z "niedorozumieniem" czym jest
> motywacja wewnetrzna a czym przymus zewnetrzny.
> Albo jest to jedno z moich kompletnie blednych przekonan
Nie potrafię problemu "wyabstrahować", ale mogę Ci powiedzieć co "kopniaki"
oznaczają dla mnie. Wyrózniłabym ich kilka klas: kopniaki życiowe, czyli
imponderabilia :) które dostają Ci się nie dlatego ze Ty to Ty, ale na
zasadzie "na kogo wypadło na tego bęc". W moim wypadku była to m.in. utrata
pracy spowodowana upadłością firmy. W tego rodzaju sytuacjach staję i walczę
o przetrwanie :) Nagle nie wiadomo skąd bierze się we mnie mnóstwo energii,
nieustępliwości i woli działania. Ważny jest tu element wyzwania, ale
jeszcze ważniejsze są okoliczności - to nie jest kopniak przeznaczony
specjalnie dla mnie, zatem jest kopniakiem niewartościującym. Nie został
wymierzony dlatego żeby mnie ukarać, poniżyć, obrazić - po prostu stało się.
Kopniaki do rąk (?) własnych z kolei - czyli małe i większe kłody słowne i
sytuacyjne rzucane mi pod nogi przez "życzliwych" powodują że się załamuję.
Tu niezwykle ważna jest osoba autora kopniaka. Rzecz jasna taki kopniak nie
ma szans odnieść jakiegokolwiek skutku w przypadku osoby która nie jest mi w
taki czy inny sposób bliska. Wyrózniłabym tu też dwie podklasy: kopniaków
pozytywnych (które własciwie kopniakami nie są, bo lączą się z pozytywnymi
emocjami, coś na kształt okrzyku "do boju maleńka" :) nie tyle kopniak ile
klepnięcie w plecy) i negatywnych: jesteś do niczego. Kopniak typu "jesteś
do niczego", autorstwa bliskiej w taki czy inny sposób osoby, jako
wartościujący i oceniający mnie powoduje efekt odwrotny do zamierzonego (a
może zgodny z zamiarem, ale to nie jest temat tych rozważań ;)) To nie tyle
wywieranie presji (tak jak w przypadku kopniaka pozytywnego mającego na celu
"wjazd" na ambicję) ile nieprzychylna ocena. Poniewaz pada z ust osoby
bliskiej - boli, powoduje że czuje się raz na zawsze sklasyfikowana jako
"hopeless", nie powoduje natomiast że mam chęć działać.
Ostatni kopniak - może najtrudniejszy do określenia - to kopniak "pułapki
twardej laski". Nadmieniona pułapka polega na tym że jeśli przez dłuższy
czas zachowuję się jak osoba silna otoczenie zaczyna mnie tak właśnie
postrzegać. Jeśli po pewnym czasie nastąpi cos co mnie złamie, moje
otoczenie w najlepszej wierze, miast zastosować chwyt którego potrzebuję
najbardziej (czyli: głaskanie po główce, przytulanie i słowa otuchy) stosuje
metody które mają zadziałać na moją ambicję i dumę. O dziwo - po jakims
czasie - zaczynam zazwyczaj dzięki tym metodom budzić się do życia. Moja
maska osoby silnej jest po pierwsze przydatna (bo lepiej jest być silnym niz
słabym) po drugie podoba mi się, po trzecie przez lata udawania silnej osoby
po częsci jednak się taką stałam. Skutkuje to wsztstko razem wziąwszy
podjęciem walki przeze mnie - czy jakiejś innej działalności o którą w danym
wypadku chodzić może - najpierw w celu ocalenia własnego wizerunku w swoich
i cudzych oczach, a potem już samo się toczy :)
pozdrawiam :)
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|