Data: 2012-05-07 21:56:09
Temat: Re: maj to i się pojawia kwesta: czym nakarmić gości komunijnych
Od: Waldemar Krzok <w...@z...fu-berlin.de>
Pokaż wszystkie nagłówki
fuksa wrote:
> W dniu 2012-05-07 22:47, Waldemar Krzok pisze:
>
> albo ziemniaczana z krewetkami na
>> pierwsze (można zrobić dzień wcześniej, tylko krewetki świeżo zrobić),
>
>
> Jak jest zainteresowanie, to mogę
>> zapodać przepisy.
>>
>> Waldek
>>
>
> ja poprosze
> ziemniaczaną z krewetkami:)
>
> robiłam ziemniaczaną z porem/porą?, z kurkami, mięskiem kurzęcym itp...
> takie typowe proste jadło :)
A proszę bardzo.
tak na 4 osoby małożrące, albo przystawka dla wielkożrących:
pół kilo ziemniaków, najlepiej takich rozgotowywujących się ras, 2-3 cebule
(ja daję 2 małe, bo jeszcze dochodzą cebulki z natką lub por). Ziemniaki
obrać, pokroić na małe kostki, coby się szybciej gotowały, cebulę posiekać.
Cebulę poddusić na maśle lub margarynie, co kto lubi, dodać ziemniaki,
trochę poddusić i zalać rosołem kurzym, może być ze słoika lub zawczasu
ugotowany, tak na oko jakieś dobre 3/4 litra. Można dodać wywaru z ryb (tak
ze szklankę, wtedy mniej rosołu), ale ja osobiście nie lubię, więc nie daję.
Cebulki z natką lub por pokroić na "kółeczka". Jak zapomniałem kupić pora to
też nie problem, wtedy daję jedną cebulę więcej. W międzyczasie ziemniaki
powinny się rozgotować (jakieś 10-12 minut, jak kostki nie za duże). Jak
nie, a ziemniaki miękkie, to albo rozciapciać na durchszlagu, albo
zmiksować. Doprawić pieprzem i papryką (ostrą, ja daję też chili), soli na
ogół nie trzeba (zależy od rosołu) i śmietaną do smaku. W oryginale była
szklanka, ale jak dla mnie to za dużo.
Krewetki kupuję już obrane i bez jelit, nie lubię się babrać :-). Smażę
krótko na maśle z dodatkiem oliwy z oliwek parę minut ze wsiech stron.
Dodaję trochę skórki z lemonki albo cytryny (kupuję w torebkach do
pieczenia). Solę i pieprzę conieco i dodaję soku cytryny lub lemonki.
Jak kupujesz krewetki mrożone, to zawczasu rozmrozić i wylać wodę, najlepiej
osuszyć na papierowej serwetce, inaczej masz zupę zamiast smażonych.
Jedno z drugim łączy się dopiero na talerzu (ma tą zaletę, że osobnicy nie
jedzący "robaków" mogą sobie zjeść solo). Do tego dać trochę cebulki lub
pora uprzednio posiekanych (ja daję tak z pół pora do gotowania do smaku, w
oryginale nie było, reszta na talerze). Dodatkowo w oryginale były jeszcze
brokuły. Same "różyczki" krótko podgotować (jakieś 3-4 minuty), dać do
zimnej wody, coby ostały się zielone i dać do zupy na talerzu, jak krewetki.
Ja tak nie robię, bo mi się nie chce :-). Znaczy nie chce mieć zupy z
brokułami, jak jem krewetki. No i był jeszcze szafran dla koloru, ale to już
przesada, moim zdaniem. Marchewka robi to samo i jest zdrowsza i tańsza ;-).
Aha, jak ktoś lubi, można dodać do zupy trochę dżinu (Beefeater pasuje :-).
Do talerza i nie polewaj dzieciakom i kierowcom :-).
Jak widzisz, przepis prosty i można go dynamicznie adaptować do zawartości
spiżarni. Aha, robiłem też na rosole kurzym maggi. Nie tak delikatne, jak na
własnogarnkowo ugotowanej kurze, ale tutaj akurat niespecjalnie podpada.
Tylko gurmandom nie mów ;-).
Waldek
--
My jsme Borgové. Sklopte štíty a vzdejte se. Odpor je marný.
|