Data: 2004-01-21 23:33:31
Temat: Re: marichuana
Od: Maciek <m...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wangog wrote:
> Moze zaczne tak. Pale prawie codziennie od 3-4 lat. Oczywiscie na poczatku
> bylo zajebiscie. Smiechy, chichy i tym podobne. Kiedys wystarczyly 2 piwka,
> 2 buszki i nic wiecej nie bylo mi potrzebne. Humor na caly wieczor byl
> zapewniony. Najpierw palilem co weekend. Po pewnym czasie zaczelo sie prawie
> codziennie. Palilem raczej sam bo wstydzilem sie przed kumplami ze pale. Z
> nimi zreszta tez palilem ale w miare rzadko zeby nie pomysleli ze jaram jak
> smok. Po pewnym czasie mialem takie wrazenie ( jak chyba kazdy ) ze moge w
> kazdej chwili nie palic, ale pale bo mi sie to podoba i dobrze mi z tym.
> Moja panna nie pali i raczej tego nie toleruje, ale ja sie dobrze
> maskowalem. Czerwone oczy mialem teoretycznie od komputera (bo pracuje jako
> informatyk). Nikt sie nie domyslal.
> Ale po pewnym czasie doszedlem do wniosku: kurwa, to palenie mi przeszkadza.
> Jak jestem w pracy to mysle prawie tylko o tym ze jak przyjde do domu to sie
> zajebiscie zjaram! Nie moglem sie skupic i pracowac. BARDZO szybko sie
> denerwowalem glownie na ludzi. Robilem wszystko zeby byc jak najszybciej w
> domu i sie zjarac.
> Ustalalem sobie plan dnia. Wroce z pracy i zajaram, potem zrobie to i potem
> zajaram i tak dalej. Matka mowi ze sie zmienilem na gorsze bo nic mi sie nie
> chce i wszystko odkladam na pozniej.
mam ten sam problem, ale moja matka nie wiedziala
(dowiedziała sie jakis miesiac temu) a dzis mi
zaproponowała zebysmy sie przeszli na badanie krwi...
grr - ona chyba chce mi pomoc, ale ni w zab jej to nie
wychodzi; i powiem ci ze teraz to kontakt z nia jest
wiekszym problemem niz powstrzymanie sie od palenia; w
tym roku matura (egzaminy!!) i jak wszyscy gadaja zeby
wolniej ten czas lecial, to ja nie moge sie doczekac
kiedy sie z chaty wyprowadze :(
> Pytales czy marycha zmienia osobowosc. Wedlug mnie zmienia ale nie do konca.
> Wydaje mi sie ze jak ktos przestanie palic to z czasem wszystko wroci do
> normy.
> Nie jest latwo rzucic to jaranie, bo przeciez to jest przyjemne, ale trzeba
> sobie uswiadomic ze po jaraniu tyle czasu jest sie innym czlowiekiem.
> Jointy to w sumie lekki narkotyk, wiec nie zostawia wielkich sladow na
> psychice.
> Nie pale juz od paru dni i naprawde czuje sie dobrze. Musze przetrwac w tym
> stanie jak najdluzej bo palenie przekszkadza w normalnym zyciu.
> Jesli masz jakis dobry pomysl jak pomoc mnie ( i innym oczywiscie ) to
> bedziemy wdzieczni !!
mysle ze kazdy bedzie mial inny sposob, ktory bedzie
skuteczny, ale z moich przemyslen wynika ze:
1. najlepiej jest to zrobic dla siebie; mi pomogło
postawienie sprawy tak: zastanowiłem sie jakie mam
kozysci z jarania, a co jest nie tak; to samo dla
rzucenia i porownałem. mysle ze nawazniejsze to myslec
przyszłosciowo: nie ma "aaa tylko raz", bo to do niczego
nie prowadzi - to tak jakbys w biegu na 100 m. przy 30
m. pomyslał ze żle wystatowałes i wrocił na mete; za
drugim razem tez bedziesz prezkraczal 30 metr i ten sam
problem - lepiej przekroczyc go raz i miec swiety spokoj
2. dobrze jest zapomniec, a przynajmniej skupic swoja
uwage na czyms innym: znalesc sobie jakies hobby albo
cos; cos takiego co cie wciagnie. Ja musze unikac filmow
w stylu "how high" itp bo zaczynam myslec o paleniu
3. to znalesc motywacje IRL. pisales ze masz dziewczyne,
mozesz robic to myslac o niej - nie dla niej, bo robisz
to dla siebie - ale mozesz pomyslec ze bedzie szczesliwa
jak nie bedziesz mial przekrwionych oczu od kompa ;)
PS. mowia ze najtrudniej jest przejesc przez pierwsze
dni, ale to nie do konca prawda, wiec czesc roboty za
toba; przygotuj sie na (wg. mojej terminologii) drugi
cios - po jakims czasie: jak myslisz ze juz jest spoko,
udało ci sie, to łapie chcica - tu sie przydaje hobby
albo motywacja IRL; im szybciej sobie odmowisz, tym
lepiej. A potem to juz z gorki, bo kazdym nastepnym
razem o ile sie takie zdarza, jest latwiej powiedziec NIE
PS2. dobra motywacja sa jeszcze znajomi. albo ci ktorzy
rzucaja (rzucili), albo (niestety) ci ktorzy siegaja
dalej: po dropy, amfe... jak zobaczylem co oni z siebie
robia to ucieszylem sie ze ja w odpowiednim momencie
powiedzialem dziekuje
pozdrawiam, Maciek
|