Bardzo Ci współczuję i jednocześnie podziwiam. Z drugiej strony jestem
przerażona, bo obawiam się, że mój kolega, o którym pisałam parę wątków
wyżej, będzie przechodził podobną gehennę.
Życzę pogody ducha mimo wszystko i dalszych wspaniałych relacji z synem.
Ewa