Data: 2001-04-30 22:55:50
Temat: Re: moralnosc a korzystanie z prostytutek.
Od: "Gosia" <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Jesli kobieta swaidomie, bez zadnych naciskow wybrala taki sposb
zarabiania
> to nikto nikogo nie krzywdzi.
A może krzywdzi i poniża najbardziej właśnie samą siebie?
Według mnie taki zawód nie jest żadnym powodem do dumy. Jestem pewna że
każdą panią lekkich obyczajów stać na lepszą pracę. Przynajmniej ja nie
chciałabym aby ktoś z mojej rodziny albo jakaś przyjaciółka zarabiała na
życie w ten sposób i próbowałabym pomóc jej w znalezieniu normalnej pracy
(gdyby tego chciała oczywiście - bo zaraz ktoś się przyczepi).
> Ale nie wyobrażam sobie jak
> > bardzo musiałabym być zdesperowana, żeby zrobić to z kimś kto wcale tego
> nie
> > chce tylko musi, w dodatku za pieniądze.
>
> Nie musi, a chce (za pieniadze).
No i znowu to samo co z Ninką - myślę że w większości przypadków jest to
jednak przede wszystkim konieczność zarabiania na życie a nie przyjemność -
bo chyba jednak mało kto ma tak wyjątkowy temperament żeby robić to z
przyjemnością od świtu do nocy.
> > W ogóle jestem idealistką - czy to źle? :-)
>
> Jasne, ze nie. Ale zle, ze jako ten ideal dla wszystkich widzisz, cos co
> jest idealem dla Ciebie.
Mam po prostu swoją wizję świata idealnego, w tym świecie nie ma miejsca
m.in. na prostytucję.
Oczywiście ktoś inny może mieć inną wizję, nie przeczę przecież i nikomu nic
nie narzucam, chociaż ciągle ktoś mnie o to posądza. Tylko dyskutuję i
przedstawiam swoje racje.
ale nie powiesz mi że seks uprawiany
> > przez kochające się osoby jest taki
> > sam jak ten którego celem jest wyłącznie wyżycie się, na byle kim, jak
> > zwierzątko.
>
> Jesli "na byle kim" to rzeczywiscie (tzn wg mnie) nie jest taki sam jak z
> osoba kochana.
No właśnie o to mi chodzi - o to ciągle kłócę się z Ninką, która tego nie
rozumie.
> Hmm... chyba nie warto wiazac sie z kims, przed kim moze byc komus glupio
z
> powodu swoich (jakochkolwiek) potrzeb w przeszlosci. Jesli ktos nie
> potrafilby przyjac nas z calym bagazem doswiadczen i nie akceptowal
> WSZYSTKIEGO co bylo i jest w nas to jaki sens zyc z kims takim...? Ja nie
> wiem. I zupelnie nie widze sensu nie zrobienia czegos tylko (podkreslam to
> tylko) dlatego, ze moze kiedys bliska osoba odrzuci ten akspekt.
Przecież nie mówiłam że tylko dlatego.
Ale ogólnie sens w tym widzę. Decyzje jakie podejmujemy składają się na
obraz całego naszego życia, tego jakimi jesteśmy ludźmi i jak jesteśmy
odbierani przez innych. Dlatego warto chyba jednak pracować nad sobą, nie
tylko dla innych, ale również dla siebie samego. Żeby móc spojrzeć innym- i
sobie w oczy.
Jeszcze co do akceptacji - oczywiście zależy jaki jest poziom zażyłości z tą
osobą - jeśli już się kocha, to akceptuje się tę osobę z całym 'bagażem
doświadczeń' jak to określiłaś. Ja mówię o sytuacji gdy miłości jeszcze nie
ma - wtedy patrzy się na drugą osobę bardziej racjonalnie, wiele zachowań i
'doświadczeń' może razić już na wstępie.
Jego
> post to dla mnie wyraz niezdecydowania, a nie wrazliwosci (nie mowie, ze
> nie jest wrazliwy). A czy niezdecydowanie znaczy, ze ktos wiecej niz inni
> zastanwia sie nad zyciem i jest bardziej wrazliwy...? Nie sadze.
Miałam na myśli fakt, że zastanawianie się nad sprawami moralności dobrze
świadczy o Wieśku - komuś innemu mogłoby nie przyjść to w ogóle do głowy.
> Buuu... :'-( Ale przykro... To moze ja przypomne swoj post:
[ciach o poście Melisy]
> Czy to jest post "pochwalny", przyklaskujacy i zachecajacy Wieslawa do
> korzystania z uslug prostytutek?
Ten może nie, ale w innym odniosłam wrażenie że jesteś raczej 'wyzwoloną'
kobietą. Chyba masz jednak właściwy stosunek do sprawy - taki
wypośrodkowany - a jak wiadomo 'złoty środek' jest najlepszy :-)
Ja
bym
> umarla z nudow, gdyby moj facet zamiast porzadnie sie pieprzyc patrzylby
> ciagle w oczy ;)
Ale to TWÓJ facet a nie pierwszy lepszy z ulicy.
> Dziekuje za dobry odbior :)
Dzięki
Gosia
|