Data: 2006-07-18 11:28:13
Temat: Re: najwiekszy odsetek samobójstw wsród p sychiatrów
Od: Szczesiu <szczesiu@_wytnijsetokurde_pf.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> innego. O nieprawidłowy sposób odreagowywania i wyciszania się,
> polegający na wypieraniu emocji i/lub uciekania w psychopatię
> "intelektualną" [uzyskiwaną "sztucznie"]. Taki sposób radzenia sobie z
> własnymi emocjami związanymi z kontaktami z chorymi, nie dośc, że
> kumuluje objawy stresu, to jeszcze uniemożliwia rozwiązywanie własnych
> problemów emocjonalnych, a stąd niedaleka droga do sytuacji, której
> ładunek emocjonalny będzie na tyle duży, że nastąpi "wybuch" i/lub
> zmęczenie "stresem" osiągnię poziom zmęczenia życiem/znudzenia życiem.
Może być prawdą to, co napisałeś - nie spotkałem empatycznego psychiatry
- mężczyzny - byli albo nastawieni "technicznie" - np. przerywali
wynurzenia pacjenta pytaniem "A jak kał?" i ograniczali się do diagnozy
+ tabletki, albo wręcz czuło się oschłość, odcięcie od pacjenta, coś w
rodzaju muru, przedmiotowe traktowanie + skłonność do pouczania i
"opieprzania". Kobiety były nastawione bardziej "ludzko", ale też nie
zawsze.
Psychiatrzy zdawali się nie rozumieć, że nie jest dobrą metodą
powiedzieć sobie "nie chcę tego lęku" albo "wziąć się w garść", dla mnie
było to intuicyjnie oczywiste od początku choroby, nie mam zamiaru
obcinać sobie ręki tylko dlatego, że np. sterczy sztywno w bok i haczy o
framugi, a rehabilitacja potrwa dłużej niż amputacja.
Twój opis niewłaściwego odreagowywania kojarzy mi się z narcystyczną
strukturą charakteru z książki Alexandra Lowena, który to charakter ma
wpisany w swój rys właśnie wysoki poziom frustracji, pustki i braku
zadowolenia z życia wynikającego z odcięcia się od doznań.
Może przesadzę tu, ale psychiatra który nie jest w jakimś sensie
wyleczonym (podleczonym) wariatem nie będzie w stanie skutecznie leczyć,
może najwyżej zamienić jedne objawy na inne przy pomocy leków.
|