Data: 2002-04-12 21:40:14
Temat: Re: natretne mysli o smierci-help
Od: "Krzysztof" <k...@w...spam.de>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "spider" <s...@p...bydg.pl> napisał w wiadomości
news:3cb74aab_1@news.vogel.pl...
> Zapewne wiesz, ze bol sie pojawia przy roznych okolicznosciach i z
rozna int
> ensywnoscia. Czasami organizm sam sobie radzi z bolem i nie trzeba
go dodatk
> owo zwalczac.
Na anestezjologa tez masz zadatki ;-) Szkoda, ze XIX wiecznego ;-P
> > Ustawiczne, obsesyjne myślenie o śmierci może pojawić się w
depresji.
> > Jeżeli uważasz, że nie jest to choroba albo, że jest to choroba,
która
> > nie może prowadzić do śmierci, to się mylisz.
>
> Nie uwazam, ze Causa cierpi na depresje.
Nie masz podstaw by wykluczyć depresję w jej przypadku, bo po prostu
masz zbyt mało danych..
> > Zwykły strach przed śmiercią nie objawia się ciągłym myśleniem o
niej.
>
> Ten strach byl spowodowany umieraniem bliskich osob w rodzinie, a ze
ciagle
> ktos umieral to nic dziwnego, ze mysli te pojawialy sie non stop.
> W ciagu roku umarly 3 osoby w rodzinie, a teraz ma umrzec czwarta,
to bardzo
> duzo i trudno tu pogodzic sie ze smiercia. Niektorzy potrzebuja
wiecej czasu
hmm.. teraz ma umrzeć czwarta.. Może wyemigrujesz do USA? Tam Cię
jeszcze nauczą rokowanie podawać procentowo..
"Przykro mi, ma Pani tylko 2% szans na przezycie ". Ale nawet tam nie
podaje się 0%.
> > To nie jest norma,
> > to są zaburzenia.
>
> Ok, moze to i sa zaburzenia, ale niekoniecznie wymagajace wizyty u
specjalis
> ty (wg mnie oczywiscie).
Co Ty się tak wzbraniasz przed wizytami u specjalisty?
Przecież mozna pójść po to, żeby _wykluczyć_ , nie tylko chorzy chodzą
do lekarza.
> > Raczej znachorem.
> > Bo diagnozowanie przez usenet to szarlataństwo a nie medycyna.
>
> Zartowalem. Uwazam, ze ta grupa nie ma na celu pomagania ludziom w
ich probl
> emach.
IMO nie powinna też służyć do odradzania szukania pomocy.
> > Niektórzy wcale też nie oczekują poważnego traktowania. Przykładem
> > może być Causa, która nie chce być potraktowana poważnie i
usłyszeć
> > rzeczywistej opinii, a tylko opinie osób, które nie uważają, że
> > powinna skorzystać z pomocy specjalisty. To tak jakby ktoś spytał
"Co
> > zrobić, żeby mieć lepsze oceny, tylko nie piszcie mi, żebym
zaczęła
> > się uczyć".
>
> Dlatego miedzy innymi uwazam, ze to nie jest nic powaznego i na
pewno to nie
> jest depresja, takich postow jak ten na grupie jest cale mnostwo.
Wszyscy oc
> zekuja tego, ze pomoze sie im piszac dwa zdania w odpowiedzi i
problem znikn
> ie (bo czy inaczej opisywali tutaj swoje problemy?).
Nie byłbym taki pewien, że inaczej by nie pisali.
IMO to wiele osób, o których wspominasz, oczekuje po prostu
utwierdzenia ich w przekonaniu, że nie mają poważnych problemów i że
nie muszą korzystać z pomocy specjalisty. Cóż, należy mieć nadzieję,
że po fazie negacji przyjdzie faza buntu. I że wykorzystają ją
sensownie a nie u szrlatanów, znachorów i innych szeptunek.
BTW za bardzo wierzysz w to, co ktoś pisze, przyjmujesz bezkrytycznie
jego zdanie. Ktoś komuś kiedyś tu radził, żeby poszedł na wolontariat
do hospicjum. Ty byś sobie mógł pójść np. do szpitala onkologicznego.
Tam większość pacjentów nie ma nowotworów złośliwych...
No, bo szpitala psychiatrycznego Ci nie radzę, z Twoimi poglądami to
pewnie byś stwierdził, że większość tak naprawdę tam nie powinna się
znaleźć . Może jak bardziej namacalnie zobaczysz, jak bardzo można
negować swoje problemy, chociaż są widoczne gołym okiem stwierdzisz,
że jak ktoś pisze, że coś mu pomogło, to wcale nie musi być prawdą.
IMO tak jest w przypadku Causy, jeżeli jej opis dolegliwości był
prawdziwy.
Pozdrawiam,
Krzysztof
|