Data: 2014-12-20 18:50:10
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-12-20 15:47, Chiron pisze:
>
> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
> news:54958229$0$21552$65785112@news.neostrada.pl...
>> Dnia 2014-12-20 14:16, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>>> news:549542a8$0$21551$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> Dnia 2014-12-20 01:04, obywatel Ghost uprzejmie donosi:
>>>>> Użytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości grup
>>>>> dyskusyjnych:5494ae30$0$21547$6...@n...neostrad
a.pl...
>>>>>
>>>>>> > Widzę jeden kłopot w całej tej dyskusji, nie uściślenie pojęć. Bez
>>>>>> > tego
>>>>>> > to można w nieskończoność po manowcach logiki żeglować.
>>>>>
>>>>>> Konkret jest prosty: matka nie kocha dziecka.
>>>>>
>>>>> No ale ile matek tyle kochań. I nie-kochań.
>>>>
>>>> Kura mać. W sumie racja.
>>>>
>>>> Ale...
>>>>
>>>>> Kiedy i gdzie zaczyna się
>>>>> nie-kochanie, a kiedy jest to kochanie tylko zakłócone np. jakimiś
>>>>> problemami z innych obszarów życia?
>>>>
>>>> Kiedy dziecko czuje to niekochanie?
>>>
>>> Odpowiem p oraz 3- IMO ostatni (mam nadzieję:-) )
>>>
>>>
>>> n i e c z u j e.
>>>
>>> Jeśli ma predyspozycje- może skłonności- do refleksyjności- to przyjdzie
>>> czas, że p o c z u j e, że coś nie tak. Wtedy- być może- zacznie szukać
>>> pomocy. Rozpocznie swój rozwój duchowy- zmiany. I dopiero w tym momencie
>>> znajduje się na d r o d z e, którą może dojść do pewnego etapu rozwoju
>>> duchowego, kiedy to do niej z całą mocą dotrze (że nie była kochana).
>>> Jest to cały, skomplikowany proces. Ty wciąż pytasz, jak długo to trwa?
>>> Czyli- u rzadko kogo do tego dochodzi- to raz. A dwa- kiedy? W książce
>>> "Alicja w Krainie Czarów" Alicja pyta swojego przewodnika- Kota z
>>> Cheshire- którędy dojść do tego pięknego ogrodu? Kot pokazuje jedną
>>> drogę- i co ją spotka na tej drodze. Potem pokazuje przeciwną drogę-
>>> omawiając, co z kolei na tej ją spotka. Obie drogi prowadzą do pięknego
>>> ogrodu. Gdy zniecierpliwiona Alicja pyta, którą drogą dojdzie szybciej-
>>> Kot odpowiada:
>>>
>>> TO ZALEŻY TYLKO OD TEGO, JAK BARDZO CHCESZ TAM DOJŚĆ
>>
>> Fajnie, że znów o tym piszesz, to nie muszę szukać, gdzie odpowiedzieć.
>>
>> Zakładając, że już dotrze do tego miejsca, czy poinformowanie matki,
>> że się dotarło ma sens?
>> I drugie pytanie: czy oczekiwać, że matka potwierdzi tę refleksję czy
>> raczej nie warto tego potwierdzenia usłyszeć?
> Po co człowiek rozpoczyna rozwój duchowy? Czy po to, żeby zobaczyć, jak
> świat go krzywdził- i teraz móc wszystkim dokopać? Jeśli człowiek
> zrozumie, że nie był kochany- a także zrozumie, że jego mama też nie
> była kochana i że to się tak ciągnie..a poza tym- skoro się nie było
> kochanym- to i samemu robi się krzywdę innym. To przecież szereg bardzo
> skomplikowanych procesów- któych najważniejszym celem jest p r z e b a
> c z e n i e. Sobie. I innym. Tego nie da się zamknąć w kilku zdaniach.
> No ale skoro szło się drogą rozwoju osobistego samemu, bez mamusi- no to
> należy przypuszczać, że my jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Mama- tam gdzie
> była. Praktycznie więc na 100% nie potwierdzi, zracjonalizuje,
> zaprzeczy, wyprze, obwini, etc- a cała "dyskusja" skończy się po prostu
> kłótnią- zapewne kolejną. Można jedynie starać się- na ile jest się w
> danym momencie w stanie- budować z mamą relacje na nowo. Relacje 2
> dorosłych osób. Nie podchodzić do mamy z pozycji dziecka- bo dziecko nic
> nie może zrobić w relacjach z matką. Dziecko może mamie co najwyżej
> wykrzyczeć, jaka z niej niedobra mamusia.
> Tyle, że za tym wszystkim nierzadko kryją się lata całe...no i
> oczywiście być może mama nigdy nie zauważy, że to jej dziecko jest już
> zupełnie kim innym. Tyle, że to jej kłopot
I tu się w pełni z Tobą zgadzam.
Ewa
|