Data: 2006-02-08 15:32:33
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:43e9f3c6$3@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Agnieszka"
>>>>
>>>> Negocjując cenę uwzględnimy zgodę na zjedzenie na miejscu. Ba, żeby go
>>>> nie kłopotać za bardzo, to własny talerz i widelec przyniosę.
>>>> Czego mi dosypie?
>>>>
>>>
>>> Niczego.
>>> To już będzie 'domowy', nie kupny wyrób. Choć opłacony.
>>
>> Ja go kupię. Dla mnie będzie kupny, choć dla Jarka pewnie domowy (o ile
>> jednak czegoś nie dosypie, żeby flejm się kręcił). Tak samo gdybym kupiła
>> od pani Tereski - dla mnie będzie kupny, a dla jej wnusia domowy,
>> najlepszy na świecie babciny. Zmiana osoby jedzącej i bum, można
>> kwantyfikatorem między oczy...
>>
>
> O ile zwrot 'kupny' zawęzisz do znaczenia 'opłacony'. Ale, obawiam się, że
> pisaliście coś o kupowaniu w markecie, jako przeciwieństwie do robienia
> czegoś w domu. Kupny = kupiony w sprzedaży dostępnej dla wszystkich,
> przyniesiony do domu i przygotowany bez oczekiwania przez dwie godziny,
> łatwo, szybko i przyjemnie.
> Aż tak brakuje argumentów, że trzeba gonić po znaczeniu słówek i wyrywaniu
> zdań z kontekstu? W Twoim wąsko pojętym znaczeniu każdy, kto ma gosposię
> jada 'kupne'. :))))
Ja tam nie wiem, dla mnie "kupne" oznacza takie, które pojawiło się u mnie
po opłaceniu kwoty żądanej przez producenta/sprzedawcę.
Kupione jednorazowo pierogi - w markecie, od Jarka czy od ulicznego
sprzedawcy - są kupne. Jak mi mąż zrobi, to kupne nie będą - ja wiem, że są
różne sposoby na wspólne życie, ale akurat u nas w rodzinie nie płacimy
sobie nawzajem za nic.
Jak zamówię szafę u stolarza, to mimo, że na zamówienie (a nie w sprzedaży
dostępnej dla wszystkich, w takiej Conforamie czy innej IKEI), będzie kupna.
Jak mąż postanowi sam poprzycinać deski i szfkę zmontować, to będzie to
szafka domowej roboty.
A gosposia sprzedaje mi usługę, a nie pierogi. Płacenie gosposi za każdą
zrobioną kanapkę i każdą zaparzoną kawę, to jakiś poroniony pomysł jest. Ale
ja gosposi póki co nie mam, to i się nie znam.
Agnieszka
|