Data: 2006-02-14 23:06:19
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Radek" <r...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "UlaD" <u...@a...net> napisał w wiadomości
news:43f20942$0$1448$f69f905@mamut2.aster.pl...
>
>> Widzisz - powoli wspólnie dochodzimy do mojej tezy.
>> W hipermarkecie, czy na ryneczku.
>> W przetworzonych produktach, czy "świeżych".
>> Zjadasz zawsze _to_samo_. Dorabianie sobie ideologii
>> jak to w marketach to świństwa sprzedają
>> jest naiwnością ludzi, którzy "wolą nie wiedzieć" :)
>>
>
> ALe nie widzisz, ze np. w takim Auchan czy Geancie jesli kupisz mieso, to
> one po dwóch dniach dziwnie pachnie a po trzech ucieka, a juz np. w Makro,
> gdzie zaopatruja sie przedsiebiorcy, po dwóch dobach w lodówce mieso jest
> dalej swieze i pachnace? Ja nie robie jego analizy, tylko opisuje to co
> widac (i czuc). I chyba nie jest zadna tajemnica, ze w tym pierwszym
> przypadku, kiedy produkt jest na granicy przydatnosci, to sie mu zywotnosc
> przedluza przerabiajac na pieczona karkówke itp. Mi tam zdarzylo sie
> naciac
> na hipermarketowych produktach (mrozona ryba w której polowa wagi to woda,
> zjelczale maslo - to nas szczególnie zrazilo, bo byly to duze zakupy przed
> swietami, szybko psujace sie mieso itp.), co oczywiscie nie wyklucza
> naciecia sie na tym bazarku.
Zgoda w 100%, ale tu zahaczyłaś o zupełnie inną sprawę :)
Nigdy nie twierdziłem, że _wszystko_ w marketach jest idealne.
Twierdzę, że _wszędzie_ jest tak samo.
Czyli:
_wszędzie_ kupując mięso _może_ się zdarzyć, że zacznie śmierdzieć
_wszędzie_ kupując śliwki - _możemy_ mieć wsad robaczkowy
_wszędzie_ kupując pierożki - _możemy_ trafić na dobre
I jeśli kupując coś - mamy blade pojęcie jak to coś powinno
wyglądać - to _wszędzie_ można znaleźć pasujący nam produkt.
A już na pewno warto próbować ;)
> Co do owoców i warzyw - z mojego doswiadczenia
> wynika, ze kazdy produkt rolny, zeby jako tako wygladac i nie miec robali,
> musi byc i nawozony i pryskany. Problem w tym, zeby rolnik byl na tyle
> uczciwy, ze nie przesadzi z nawozami, odczeka odpowiednio dlugo, zanim
> popryskane owoce sprzeda itp. I moi znajomi rolnicy tak robia, nie sortuja
> owoców na te dla rodziny i te dla innych. No, moze te ladniejsze (czyli
> teoretycznie bardziej pedzone, tak?) dostaje rodzina. Wiec widocznie mozna
> byc równiez uczciwym i zarabiac.
Owszem - można i tak.
Wiesz, może powinienem był dopisać w moim opisie "chłopa" coś
zasadniczego. Coś, co dla mnie jest naturalne, _logiczne_, a co może
inaczej naświetlić całą sprawę... otóż każde z _domowych_ warzyw,
które polecał, na rynku, w markecie, w sklepie - wylądowałoby
w odpadkach. One po prostu _nie_były_ pędzone.
Marchewka _nie_miała_ 30 cm i przekroju 4cm - wyglądała
jak karłowata, licha siostra "ekologicznych" produktów.
Pomidory _nie_błyszczały_ dumnie nieskazitelną czerwienią
idealnych twardych piłeczek o średnicy 8-10 cm....
No nie wiem...
Na pewno nie jestem jedyną osobą, która pamięta lata 70/80.
Na pewno nie jestem jedyną osobą, która w tamtych latach
uprawiała działkę (OK - nie swoją, tylko rodziców ;) ).
Nawoziło się ją w tamtych czasach furą obornika, kupioną
od chłopa za flaszkę wódki. Działki te dawały praktycznie
wszystkie warzywa....
Czy wychodzi na to, że _jestem_jedyną_osobą_, która
pamięta, że tamte warzywa _nie_mają_nic_wspólnego_
z warzywami jakie się _produkuje_ dzisiaj?
_Bez_względu_ na miejsce zakupu (market/targ/sklep)?
I tak 90% (więcej? - 100%?) żywności jaką zjadamy
to produkt skonstruowany (zaprojektowany jak kto woli)
i wykonany (wyprodukowany) na zamówienie.
Część jest projektowana i produkowana na specjalne
zamówienia (nazwijmy to "żywność ekologiczna"),
część pochodzi z produkcji masowej (markety),
ale to i tak - wsio-rawno ;)
Głosy w tej dyskusji pokazują, że znowu podział
następuje nie o sprawę jako taką, ale o podejście
"wolę nie wiedzieć, a jak mi pokażą palcem
to popatrzę w inną stronę" (przypomnę, że zaczęło
się od stwierdzeń typu "ble-marketowe-żarcie").
Ale takie podejście jest _złe_ i powinno się je tępić,
a przynajmniej piętnować.
Co niniejszym staram się czynić :))
Pozdrawiam,
Radek
|