Data: 2004-10-12 11:28:00
Temat: Re: odejścia?
Od: "Sokrates" <d...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ckg0i1$bn3$1@news.onet.pl...
> Kiedy ja postanowiłem odejśc moja żona zachowała się jak nigdy dotąd,
> była mądra, konsekwetna dobra i otyczyła mnie tak wielką aurą miłości,
> dała mi wolność mówienia i robienia tego co chcę
> i powiedziała: "i tak będę Cię kochała"
>
> Długo jej nie wierzyłem, że naprawdę coś się zmienilo,myślałem że to tylko
> chwila.
> Ale zmiana jest trwała w niej i we mnie. Kocham ją i jestem naprawdę
> szczęśliwy, że wybrałem
> tak wspaniałą kobiętę z którą udało nam się przetrwać tak olbrzmi kryzys.
>
> Warto walczyć wiem to na pewno.
Widzisz, ja jestem w podobnej sytuacji, tyle, że u nas role sie odwróciły i
piszesz, że warto walczyć. A co ja mam zrobić. Jak ja mam walczyć, walczyć
bardziej skutecznie. Jak pokazać żonie, jak jej uswiadomić, co teraz mam
robić, by ona zaczęła myśleć tak, jak Ty o swojej żonie obecnie. Wszystko
się zmienia, my sami również. Dlaczego zakladać, że dalsze zmiany mogą iśc
tylko na gorsze. Czy fakt, że poznało się człowieka bardziej dla nas
odpowiedniego, w którym się zakochalo musi przekreślać małżonka. Prawdę
powiedziawszy, we mnie dokonuje się tyle pozytywnych zmian w tak krótkim
czasie, że niby dlaczego nasze małżeństwo ma się rozpaść. To co jest w końcu
najważniejsze w życiu? Dlaczego normy spoleczne, prawne, moralne i religijne
narzucają nam małżeństwo. Mam znajomą, która przez wiele lat swojego
małżeństwa była bita, gwałcona i zdradzana przez męża. Dorobili sie przy tym
trójki dzieci. Dwa lata temu wreszcie uwolniła się od niego, ma nowego męża,
czuje się szczęśliwa i jednocześnie roniła przede mną morze łez, że to jej
obecne małżeństwo i tak jest niepełne i nie może wybaczyć tamtemu brutalowi,
że jej tego pozbawił. Dziwne??
Sokrates
|