Data: 2004-10-12 13:02:11
Temat: Re: odejścia?
Od: "idiom" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "MiT" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ckgk0p$6g0$1@news.onet.pl...
> Nie zgadzam sie z takim podejsciem. Czlowiek zakochany w sobie nie
> dostrzega tego co robi zle. Wiec moze latwo ranic innych. Poza tym czy
> ktos kto kocha siebie, jest zdolny do prawdziwej milosci. Do kochania
> drugiej osoby, do poswiecen i itp. Nie sadze.
A ja zgadzam się z proxym. Dopiero akceptacja siebie i pokochanie siebie
umożliwia bycie równorzędnym partnerem w związku z inną osobą. I nie mowa o
zakochaniu w sobie tylko o kochaniu siebie.
Jeśli ktoś nie kocha siebie (osobę, którą najłatwiej zaakceptować) jak może
być zdolny do kochania kogokolwiek? To IMHO tak, jakby ktoś chciał się
nauczyć biegać, nie nauczywszy się chodzić.
Miłość to nie tylko poświęcanie się. To umiejętność dawania, ale również -
brania.
Monika
|