Data: 2004-10-13 13:21:00
Temat: Re: otwieranie otwieraczem do puszek
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Wed, 13 Oct 2004 13:56:34 +0100, "eM" <...@...c> wrote:
>Albo puszka jest za miekka i sie powygina i pogniecie, stad zaden
>otwieracz jej nie poradzi, lub jak poradzi, to tak przekornie - w kilku
>miejscach sie puszka natnie, oczka sie porobia, ale wieczka i tak sie
>nie otworzy i zawartosci nie wyjmie (co najwyzej sam sok wyleci). Albo
>puszka jest ze stali poradzieckiego czolgu, wiec zaden otwieracz sie w
>nia nie wgryzie bez energicznego popchniecia mlotkiem tudziez nozycami
>do drobiu. Moja mama kiedys miala taki maly otwieracz, malusi zupelnie
>jakby zabek i nim sprawnie sie w puszki wgryzala. Ja mam teraz
>zaawansowany z korbka (cos na ksztalt kokardy przylepionej do czegos,
>co wyglada jakby resztki mechanizmu zegara) i mnie cholera bierze!
>
>Pozdrawiam wspoltowarzyszy niedoli,
>eM z pognieciona puszka groszku i otwieraczem w rekach
>(lzy w oczach, zacisniete i pogryzione wargi)
>
>PS. A moze warto by zainwestowac w scyzoryk? Lub mrozony groszek? Lub
>czesciej chodzic na silownie? Ewentualnie obiady w stolowce? Pomoc
>kuchenna? Sloiki wchodza w rachube - chociaz to tez histeryczna
>historia (mama kaze podwazac nozem, babcia radzi pukac wieczkiem w
>podloge, ciocia Jadzia uznaje tylko chwytanie sloika w dwie gumy...)
>
glosuje na mrozony. Ma ladniejszy kolor
Pierz
K.T. - starannie opakowana
|