Data: 2007-02-08 01:33:11
Temat: Re: owoce w occie - co z tym?
Od: "Juf" <j...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nika napisał(a):
> Użytkownik "Juf" <j...@g...pl> napisał
...
>> Ludek Vasta napisał(a):
[...]
>> We Włoszech _oczywiście_ nie mogłem dostać korzenia, bo jak kiedyś
>> stwierdził R.Makłowicz - tam się go podaje tylko krowom.
[...]
> A moja osobista koleżanka kiedyś miała długą dyskusję z ukochanym
> Belgiem, któremu to chciała przyrządzić polską zupę, w związku z czym
> zażądała od niego włoszczyzny. Problemem okazała się pietruszka, w
> pewnym momencie już zwątpiła, czy mówią aby o tym samym warzywie. Na
> szczęście pod ręką był ogródek, facet przyniósł z niego inkryminowane
> warzywo i powiedział zdziwiony "Przecież tylko natka jest jadalna!".
> A nie był (podobno) laikiem kuchennym.
Oni (fra-benelux, południe) nie jedzą selera, Anglicy - grzybów, a u nas
sporo ludzi brzydzi się "karaluchami di mare" ;-). Na Kaszebach jada się
zupę z brukwi na gęsinie i czArninę (zwaną w Poznańskiem czErniną), ale
tylko z kaczki lub gęsi, a na białostoczczyźnie potrafią to zrobić z krwi
świni, czega ja już nie rozumiem, mimo że salcesonik czy dobra kaszaneczkę
czy inną "blutkę" (Blutwurst) chetnie zjem. Co kraj/kraina, to obyczaj,
tylko nie rozumiem, dlaczego rezygnować z takiego uroczego warzywa, a
warzywa są "bardziej neutralne" niż "faunopochodne ". Inna rzecz, że w
Poslce jestesmy wychowani w kulturze jedzenia ryb, ptaków i ssaków, z
pominięciem bezkregowców, płazów i gadów. Ot i co.
Ale tak w ogóle to własnie zaciekawiła mnie kwestia selera w .cz, jak
wspomniałem RM mówił, że korzenia nie spozywa sie na południe od Karpat i
Sudetów i stąd pytanie.
Juf
|