Data: 2007-10-30 12:14:32
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!
Od: Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Agnieszka pisze:
> Solidarne niejedzenie czekoladek czy niepicie Malibu jest, że tak to
> ujmę, "odruchem serca". Nie chcę żebyś patrzył i się oblizywał, to nie
> będę tego robić przy tobie, wyjdę z psem na spacer i wtedy kupię sobie
> tę tabliczkę czekolady. Ja sobie sprawię przyjemność, a ty nie będziesz
> się ślinić.
Jes.
> Wierność w małżeństwie nie jest tylko "odruchem serca", jest pewną normą
> zwyczajową,
Pomijalne jak dla mnie.
> prawną, zobowiązaniem, pod którym się podpisują małżonkowie
> przed urzędnikiem.
"bo jak nie to w ryj"? To przecież tylko taki zwyczaj...
> O ile nie mam wewnętrznego przymusu tłumaczenia się mężowi czy na
> spacerze jadłam czekoladki ani powstrzymywania się od ich jedzenia na
> tymże spacerze (przyjmując Twoją teorię solidarności, co do której mam
> wątpliwości, ale niech będzie) o tyle mam wewnętrzny przymus
> niecałowania się z obcymi facetami i sekszenia się z nimi pokątnie,
> niezależnie od tego czy mąż się o tym dowie czy nie. Nie pozwala mi na
> to odpowiedzialność za dane słowo, za kondycję rodziny, moje wewnętrzne
> poczucie uczciwości wobec siebie i innych.
Czyli nie chcesz, żeby mężowi było cholernie przykro z tego powodu?
> Naprawdę nie potrafię zrozumieć przyrównywania wycieczki (tak, w tamtym
> wątku też się pojawiła taka kwestia) czy czekoladek do wierności w
> małżeństwie.
Ja nie rozumiem przyrównania tego typu wycieczki do czekoladek.
> To jest dla mnie fundamentalne rozróżnienie na krzywdzę/nie
> krzywdzę.
Właśnie. A są krzywdy duże i małe.
> Jedząc czekoladki na spacerze nie wyrządzam nikomu krzywdy,
> zdradzając krzywdę tę wyrządzam, nawet jeżeli krzywdzony się o tym nigdy
> nie dowie.
No co Ty? Przecież "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal", nie?
Ps.
Tak naprawdę zgadzam się tutaj z Tobą w 100%. Chodzi mi jedynie o
pokazanie, że "wspólne niejedzenie" nie jest tak idiotycznym i
niedojrzałym przejawem solidarności jak to się niektórym wydaje...
(pewnie i tak mi się nie uda)
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
|