Data: 2002-02-27 09:34:29
Temat: Re: poledwica po angielsku-rezultat- imieniny
Od: AgataW <a...@g...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
<a...@p...onet.pl> wrote:
>
>Dzięki serdeczne i czekam na sarnę :))))
>Agnieszka
z sarniną to jest tak. Dość często u nas bywa więc nie
podchodzimy do niej ze szczególnym namaszczeniem. Polędwiczki robiłam
tak, że zostały posolone i popieprzone i obsmażone na mieszance
oliwa z oliwek + masło> następnie wlałam ziołowej chorwackiej
tawaricy (alkoholu)(nie podpaliło się ) ale zostawiłam w tym na
jakiś czas .Potem odlałam tłuszcz, dodałam porcję masła,
posztakowaną drobno cebulę i miodu łychę. I dalej się dusiło...nie
za długo bo polędwiczki miękkie są od początku... (Makłowicz
dodatkowo na koniec wzbogacał polędwiczek smak śmietana kremówką (
1/2 szklanki) i zostawiał na 10 minut do podduszenia aż
zgęstnieje ale ja z tego nie skorzystałam bo mięso miało być jedzone
z duszoną aronią z gruszkami albo z jarzębiną. Takie
polędwiczki podane od razu są mięciutkie i leciutko różowe w środku...pycha
Jeżeli chodzi o gicz. Tradycyjnie już pieczemy ją w piekarniku
tak na blasze i podajemy takie wielkie udo na stół - odkrawane
na oczach. Tym razem był to jednak dzik (sarna ma podobnie).
Najpierw został wydybyty z zamrażalnika ( skruszał), potem
natarty masą czosnku, majeranku, czegokolwiek i siedział w tym całą
noc. Potem z trudem obsmażony na masle z oliwą i wylądował w
piekarniku. Postawiłam obok garnuszek z wodą - parował i zaczął
się piec. Regularnie trzeba podlewać - w moim przypadku
podlewałam "smakiem" (czyli bulionem z kawałkami skórek z dziczyzny)
ale podlewać można czym chcesz (winem, rosołem i koniecznie sosem
wytapiającym się z mięsa)...i jak już wyglądało smacznie to
wylądowało na stole....
:)
|