Data: 2004-03-05 14:42:10
Temat: Re: poważna sprawa - wolontariat
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisała:
> (..) Po to przeprowadzamy zawsze rozmowę
> kwalifikacyjną, aby wyłapać takie kwestie i zaproponować pomoc w
> przeżywaniu żałoby, a nie wolontariat.
O wlasnie, o to mi chodzilo. Zeby nie sugerowac, ze wolontariat wyleczy z
kazdego nieszczescia/problemu.
> (..) Oczywiście
> równoległe do pracy z uzależnieniem. Ale obok tego taki wolontariat może
> wiele wnieść i pomóc w walce z nałogiem.
W to nie watpie :) Oczywiscie rownolegle do pracy z uzaleznieniem :)
> Ja jestem wolontariuszem przez ostatnie 12 lat
12 lat..??? No to podziwiam bardzo :))
Myslalam, ze jak sie juz zacznie pracowac (zarobkowo) to nie ma czasu na
wolontariat.
> (..) I dzięki temu mogłam przejść przez wiele zawirowań
> życiowych. I nie wyobrażam sobie życia, bez wolontariatu :) I tak
> naprawdę więcej dostaję, niż daję...
Ja tez pracowalam w ramach wolontariatu i rowniez bardzo sobie to cenie. Ale
zdaje sobie sprawe, ze moglam to podjac wtedy gdy choc troche stanelam na
nogi, wczesniej to nie bylo mozliwe. I nigdy nie podpisuje sie pod radami
pt. wolontariat jako lek np. na depresje. Bo to my mamy pomagac, a nie byc
kims, kim trzeba sie zając.
Joanna
|