Data: 2004-11-16 15:15:41
Temat: Re: prawo dziecka do ojca
Od: miszczur <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
UlaD:
>> - jezeli kobieta po urodzeniu nie chce wychowywac swojej latorosli,
>> podpisuje odpowiednie oswiadczenie i... wiecej juz ja NIC NIE OBCHODZI
>>
> I takie dziecko idzie do Domu Dizecka, ewentualnie do adopcji i wtedy
> utrzymuje je w calosci państwo lub nowi rodzice. Raczej nie bylo to
> niepokalane poczecie, a ojciec rowniez nic nieplaci!
i owszem!
>> - jezeli facet nie chce/nie przyznaje sie do dziecka to i tak MUSI NA TO
>> DZIECKO PLACIC (jak sie tylko matka o to postara)
> Jesli facet sie postara i dziecko faktycznie nie jest jego to tez placi??
> Co z tego , ze sie nie przyznaje, to żaden dowod, ze dziecko nie jest jego.
mam wrazenie, ze nie zrozumialas o czym mowie;
(chociaz tym powyzszym stwierdzeniem potwierdzasz schemat myslenia, ktory
funkcjonuje i o ktorym wlasnie dyskutujemy w tym watku: w polskim
sadownictwie rodzinnym matka to _swieta_krowa_)
pozdrawiam,
miszczur-
ps. polecam film "wiarolomni" by miec wglad, jak to wyglada u naszych
sasiadow zza morza (wiem, to fabula a nie dokument, ale dajacy mozliwosc
porownania dzialalnosci instytucji panstwowych i spolecznego nastawienia u
nas i tamze)
--
"widzialem juz kota bez usmiechu, ale usmiech bez kota zobaczylem po raz
pierwszy w zyciu"
|