Data: 2002-09-12 17:14:38
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A poważnie to jest to dość dobry przykład na doczepianie się wyciągniętych
z
> kontekstu cytatów bo w oryginale jest jeszcze dość długie wyjaśnienie po
> tym.
Tak, zauważyłam. Jest cały wywód o żonie-co-wszystko-robi-najlepiej;-)))
Andrzeju, żartujesz sobie ze mnie?
> Zapewniam że ja też nie. Nie chodziło mi o mnie tylko o Ciebie :))))))
Patrz, a ja taka sierotka niedomyślna jestem:-))))))
> Dziękuję za uzasadnienie, muszę przyznać że wygląda dużo lepiej niż twoje
> poprzednie słowa, cytuję:
> >Jeśli chodzi o sytuacje, to owszem - wierzę. Chociaż tak szczerze, to
sama
> >nie wiem, co myśleć, kiedy to kolejny raz czytam, jak to Sandra - niczym
> >dobra wróżka -fenomenalnie potrafi rozwiązywać cudze problemy, a ci inni
> >rodzice tacy zapatrzeni w siebie...
> Nie zmieniam zdania na temat Sandry i cieszę sie że chce sie podzielić
> swoimi cennymi doświadczeniami mimo iż jak widać nie zawsze można odebrać
to
> w sposób jednoznacznie pozytywny.
> Jeszcze chciałem dodać że wrażenie pewnego zbytniego samowyidealizowania
> osoby które podważa jego wiarygodność nie musi koniecznie wynikać z
> przekłamania swoich cech przez autora, a zwyczajnie z tego że podaje on na
> grupie tylko swoje pozytywne doświadczenia bo pokazywanie komuś przykładu
> jak nie robić na podstawie swojego życia raczej mija się z celem. Stąd ta
> dysproporcja imo właśnie w wypowiedziach Sandy i innych osób.
Andrzeju, tu zupełnie nie chodzi o to, że lubimy ludzi, którym się nie
układa i którzy o tym opowiadają, a nie lubimy tych, co sobie ze wszystkim
radzą. Chodzi o sposób, w jaki Sandra to opowiada. Mogła napisać, że jej
przyjaciółka ma syna, że wydawało się, że wszystko świetnie funkcjonuje, a
nagle okazuje się, że tak nie jest, bo chłopak wagaruje, ma kłopoty z nauką.
Że uzgodniła z przyjaciółką, iż postara się dowiedzieć, co się dzieje, że
postara się dotrzeć do chłopaka. Że było trudno, ale się udało. Do wniosków
nic nie mam.
Ale Sandra nie ogranicza się do opisania sytuacja, tylko np. podkreśla, że
"koleżanka dumna i ciągle chwaląca" swoje dzieci "ups pewnego razu dowiaduje
się" jak to jest naprawdę. Albo te kontrasty, jaka to ona fajna jest w
porównaniu z rodzicami. Po co te podkreślenia - się pytam? (A przy okazji
nasuwa mi się pytanie, czy Sandra rzeczywiście czuje się przyjaciółką tej
kobiety? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby tak pisać o swojej przyjaciółce.)
Poza tym sposób, w jaki Sandra już kilkakrotnie zwracała się do osób, które
nie widzą rozwiązania swojej sytuacji - serwowanie opowiastek
umoralniających o przyjaciółkach, co to mówiły tak samo, ale dzięki pomocy
Sandry, która trochę nimi "pokierowała" wszystko dobrze się skończyło;-)))
Andrzeju, ja bardzo cenię osoby z doświadczeniem, osoby, które chcą się nim
dzielić, uwielbiam towarzystwo tych, co im się wszystko udaje, bo mam
nadzieję, że trochę tego szczęścia spadnie na mnie:-))) ciągnie mnie do
ludzi mądrzejszych.
Ale unikam ludzi przekonanych o własnej wyższości, a szczególnie tych, co
usiłują do tego przekonać innych.
Małgosia
|