Data: 2004-09-20 00:23:40
Temat: Re: pytanie do mężatek
Od: "Crony" <a...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Tu jest ta najważniejsza według mnie sprawa. Patrzenie i obserwowanie
> uważne. Koncentracja. Słuchanie ze zrozumieniem. Zwracanie uwagi na
> najdrobniejsze rzeczy i nie odpuszczanie sobie. Reagowanie.
Doprecyzowanie.
> Twierdzę, że osobom, które kochasz musisz poświęcać najwięcej swojej
uwagi.
> Prawdziwa intymność wyklucza wszelkie i gry manipulacje. Jeśli nie masz
tej
> intymności w związku to to nie jest dobry związek. Za to każdy fałsz od
razu
> wyczujesz jesli ona jest obecna.
Idealistką jesteś - ale miło się czyta to, co piszesz...I trudno mi się z
Twoimi powyższymi słowami nie zgodzić, bo tak naprawdę sam właśnie w taką,
jak opisałaś, miłość wierzę:). Powiem Ci nawet, że takie szukanie winy w
"ofierze" w przypadku zdrady, jestem w stanie zaakceptować w odniesieniu do
samego siebie (gdybym stał się "ofiarą" zdrady zapewne rzeczywiście
zastanawiałbym się, czy faktycznie poznałem partnerkę, czy dołożyłem
odpowiednich starań, by nasza miłość była nie wykreowanym w mojej głowie
pobożnym życzeniem a prawdziwym, opartym na wielkiej. wyjątkowej bliskości
związkiem....i pewnie ostatecznie doszedłbym do wniosku, że gdyby to była
prawdziwa dojrzała miłość- do zdrady by nie mogło dojść... a wiec moją winą
byłby fakt, że poprzestałem na "wygodnej" niby-miłości zamiast
szukać/pracować nad czymś prawdziwym). Nie zmienia to jednak faktu, że nie
miałbym czelności mówić/myśleć o hipotetycznej osobie zdradzonej, że
"musiała byc temu winna". Różni są ludzie, różne są sytuacje, rózne
podejścia do miłości - ciężko mi np. potępić kogoś/szukać winy w kimś, kto
pojmuje miłość jako bezwględne zaufanie i oddanie, sam jest wierny,
lojalny - i w "nagrodę" otrzymuje potem zdradę partnerki....
> > Jak już mówiłem - to tylko przykład. "Alkohol" możesz sobie wyrzucić
>
> Chyba muszisz zmienić osoby rolami. Kobieta, na pierwszej imprezie zdradza
> swego partnera bez środków zmieniających świadomość?? Jakoś mi ten
przykład
> nie bardzo pasuje.
Tez mi to nie pasuje...ale wiem (na szczęście nie z własnego doświadczenia),
że i tak czasem bywa...
> Widać, ze dajesz wymyślony przykład...
To się zgadza-przykład był wymyślony ale o podobnych historiach słyszałem i
słyszę już nieraz. Ludzie bywają niestety okrutni, niegodziwi, nieuczciwi,
niesprawiedliwi, niewdzięczni....jak już mówiłem nie mam na tyle czelności,
by mówić o jakiejkolwiek winie kogoś, kto stał się ofiarą niegodziwości,
nieuczciwości itd...Chyba, ze przyjąć iż wiara w drugiego człowieka,
zaufanie czy też czasem naiwne ale szczere podejście do kwestii miłości mogą
byc pojmowane jako "wina"....
> > No widzisz sama...przyznałaś w końcu, że wersja: "on nic nie jest
winny" -
> > choć mało prawdopodobna (wg Ciebie) -jednak istnieje. Stoi to zatem w
> > sprzeczności z tym co mówiłaś wczesniej - że wina lezy ZAWSZE po obu
> > stronach.
>
> No pod względem to tak- choc ponoc u kobiet szczęśliwych i zaspokojonych
> zarówno emocjonalnie jak i fizycznie i Casanova nic nie wskóra.....
Taaak..tylko, że - dokonam małej trawestacji znanego powiedzenia - jeszcze
się taki nie narodził, co by kobiecie we wszystkim (i na stałe) dogodził:)
Pozdrawiam
Dobrej nocki
Crony
|