Data: 2006-07-27 15:36:30
Temat: Re: relatywizm a dogmatyzm
Od: "Tomek" <t...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Duch" napisał:
> Sam slusznie piszesz ze nie przynosi on szczescia.
> Skoro wiecej szczescia przynosi uznanie jakiejs prawdy
> to ... czemu tego nie robisz? Skoro to moze przyniesc szczescie?
Mam poczucie, że jakąś prawdę/wartość ze względów pragmatycznych
przyjąć należy (geometria Euklidesa też posiada aksjomaty), ale takie
umowne przyjęcie nic nie daje bo nie wypełnia tej pustki, nie
zaspokaja tęsknoty za pewnością,
osoba wierząca dajmy na to w Boga nie kwestionuje jego istnienia, nie
przyjmuje go ze względów praktycznych, może ma niekiedy pewne
wątpliwości natury etycznej, ale jego istnienie przyjmuje w akcie
zawierzenia z bezwzględną pewnością i to daje szczęście, zawierzenie
to nie ma nic wspólnego z racjonalną argumentacją, argumenty są tu
niepotrzebne, służą one tylko do racjonalizacji pewnych zachowań,
>
> Dlatego taka osoba ucieka w swiat relatywzmu bo w takich warunkach
jest
> on bezpieczniejszy. Niestety powoduje poczucie braku oparcia,
> takiego wiecznego, bezsensownego dryfowania.
właśnie mam takie poczucie,
>
> Relatywisci dziela sie na dwie grupy:
> - rzetelnych, ktorzy zdaja sobie sprawe z pewnej "gorszej" wlasnej
pozycji,
> mniej szczesliwej, ale próby oparcia sie na czym (zasadzie, religji,
> dogmatyzmie)
> spełzają na niczym, bo wszystko co moglo sluzyc za oparcie wydaje
sie
> bezsensowne?
> ograniczajace? Ty sie zaliczasz do rzetelnych.
>
> - cynikow, ktorzy czujac relatywizm i bezsens dowartosciowuja sie w
ten
> sposob,
> ze wysmiewaja sie z "dogmatykow", w ten sposób budują sobie poczucie
> wartosci.
> Na zasadzie "nie moge znalesc miejsca dla siebie, ale ci co sobie je
wybrali
> sa żalośni
> w tym co robią"
taki cynik sens zycia czerpie z atakowania i podważania dogmatu, ale
niejako jest od tego dogmatu uzależniony, bo bez niego niemiałby
swojego celu życia, jego filozofia pozbawiona byłaby adresata,
>
> --------
> Zeby przestac byc sceptykiem, gdy sie ma tego dosc, trzeba pare
rzeczy
> zauwazyc.
> To ze "dogmatycy", ludzie ktorzy maja oparcie sa szczesliwsi.
> Relatywisci sa mniej. Dalej - relatywisci sa mniej skutteczni, w
rodzinie
> czują sie zagubieni,
> ciezko im wytyczyc jaks cel, chocby w zyciu zawodowym (bo nie
warto).
> Sceptyk zwykle ma gadane ale gdy przychodzi do działania, za bardzo
> obserwuje i
> gubi sie w setkach opcji. Znam takie osoby. To jest obawa przed
_wyborem_,
> obawa przed _byciem_okreslonym, oraz obawa przed odrzuceniem innych
opcji.
> Z tego da sie wyleczyc :)
>
Dokładnie się z tym zgadzam.
Przychodzi mi tu na muśl ewolucja poglądów Leszka Kołakowskiego, który
będąc sceptykiem założył sobie, że jedyną przyczyną istnienia jakiejś
prawdy jest uznanie istnienia Boga. Bóg u Kołakowskiego jest
pozyteczny epistemologicznie, gdyż jest gwarantem istnienia pewnych
wartości/prawd.
Wydaje mi się, że teoretycznie wiem co zrobić, żeby porzucić
sceptycyzm, ale mam wrażenia, że praktycznie jest to nie do wykonania,
że nie można dokonać takiego mechanicznego aktu zawierzenia,
Pozdrawiam
Tomek
|