Data: 2009-07-28 08:23:39
Temat: Re: rola ojca
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:h4l8g6$1sb$1@inews.gazeta.pl...
> Chiron wrote:
> ...
>>> Komunistą jest tu tylko Jadrys.
>>> Nie urzędnik tylko system. System szkolnictwa, kóry tworzony jest na
>>> postawie szerokiej wiedzy o społeczeństwie, anarchisto. :)
>
>> Jeśli miałbym siebie zaszufladkować- to raczej jako monarchistę.
>> Bowiem monarchię uważam za najlepszy system sprawowania władzy
>> System nie jest osobowy. Reprezentowany jest on przez urzędnika.
>> Urzędnik każdego systemu podejmuje decyzję w pewien określony sposób-
>> który może i jest czasem niezbędny, ale powinien być ograniczony do
>> minimum. Zawsze należy przyjmować, że to rodzice najlepiej będą
>> potrafili się zatroszczyć o swoje dzieci. Masz coś przeciw tej
>> zasadzie?
>
> Oczywiście. Rodzice bez systemu szkolnictwa wpajałaby swoim dzieciom tylko
> swoją zdobyta wiedzę. Zważywszy, że większość jednak ma wiedzę podstawową,
> tendencja rozwoju byłby spadkowa. Dodaj do tego odmienne poglądy matki i
> odmienne poglądy ojca i rozdzieranie ich dzieci mentalnie na pół.
> Popatrz, co rodzice robią dzieciom przy rozwodach. Słyszysz i własnym
> uszom nie wierzysz. Potrafią swoje własne dzieci wykorzystywać do gier
> rozwodowych. Jakby wyglądało ich widzimisie w kształceniu i wychowywaniu?
> Strach się bać!
> Mam wrażenie, że nie wiesz, co mówisz, monarchisto. ;)
Zapraszam do przeanalizowania takich argumentów: po pierwsze- w ogóle nie
jestem przeciw- wręcz przeciwnie- jestem za szkolnictwem. Jednakże-
dobrowolnym i prywatnym. To tak naprawdę rynek zdecyduje, czy i jakie szkoły
będą miały wzięcie. Kolejna sprawa- społeczne zależności, naciski
nieformalne- wszystko to przyczyni się do tego, że rodzice będą posyłać
dzieci do szkół- kierując się zasobnością swojego portfela i troską o
progeniturę. Pewien procent- mniemam, że niewysoki - z różnych przyczyn
dzieci do szkół nie pośle (kompletne lumpiarstwo, przeświadczenie -
prawdziwe lub nie- rodziców, że sami nauczą więcej i lepiej, etc). I nie ma
chyba w tym niczego złego? Wykształci się też sponsoring, sieć tanich
kredytów na szkoły- to wszystko sprawi, że brak pieniędzy nie będzie żadną
przeszkodą w wykształceniu w miarę zdolnego dziecka- nawet z bardzo biednej
rodziny.
Ponieważ- jak napisałeś- nie jesteś komunistą, więc zapewne zgodzisz się, że
nie ma darmowej szkoły, a szkoła, która przedstawia się jako darmowa w
istocie jest najdroższą i na ogół najgorszą szkołą. Piszesz o rozwodach,
boisz się, że dzieci zostaną wykorzystane do różnych gier przez rodziców-
i - jak rozumiem, ucierpi na tym ich wykształcenie. Poza tym- zakładasz a
priori, że taka sytuacja (widoczna degrengolada społeczna) wzięła się z..no
skąd? Z księżyca? Nie- ona jest SKUTKIEM, nie przyczyną. Skutkiem takich
układów społecznych i wychowania młodzieży- w którym ważką rolę odgrywa
zdegenerowana szkoła. Poza tym- mam głębokie przekonanie- popełniasz błąd
logiczny: zakładasz, że na ogółrodzice są be, a urzędnicy będą dobrzy.
Zauważ, że rodzice w zasadzie mogą skrzywdzić tylko swoje dzieci- siła
rażenia takiego urzędnika jest o wiele większa. Ponadto- ci urzędnicy
wywodzą się właśnie z tych rodziców, któym nie wierzysz- a ponieważ nie
chodzi im o ich własne dzieci, lecz o cudze- to IMO całkiem nielogiczne jest
zakładać, że będą postępować właściwie z cudzymi- skoro nie potrafią z
własnymi. Ba! Ich postępowanie będzie o wiele gorsze.
>>>>> W takich sytuacjach zawsze znajdzie się sponsoring-
>>>>>> prywatni ludzie fundujący stypendia, co daje szansę zdolnym
>>>>>> biednym na awans społeczny. Sytuacja, w której do przymusowej,
>>>>>> państwowej szkoły wysyła się wszystkich- uniemożliwia to nieraz
>>>>>> (dosłownie!) naukę zdolniejszym- bo są terroryzowani przez
>>>>>> "bezmózgich debili".
>>>
>>>>> Ładnie uprościłeś społeczny proces integracji z otoczeniem.
>>>> To nie miejsce na dysertacje. I tak wiesz o czym piszę, jak mniemam.
>>>
>>> Skończyły Ci się argumenty, rozumiem.
>>> Uważasz, że człowiek powinien edukowany pod kloszem? Sądzę, że wtedy,
>>> zaraz po zakończeniu edukacji, zabije go pierwszy kontakt z
>>> rzeczywistością.
>
>> Ależ nie. Ktoś podejmie decyzję, żeby nie posyłać swojego dziecka do
>> szkoły. Inny- aby jak najwcześniej. Jeszcze inny uzna, że obecnie
>> jest za mało dojrzały na szkołę, ale może już za rok...Tak było
>> jeszcze w wieku 19. Klasy szkolne składały się z osób w różnym wieku.
>> Pozwalało to na kształcenie ludzi, którzy cały czas mieli do
>> czynienia z najbardziej z naturalnym z systemów, opartym na ciągłości
>> pokoleniowej. Nie istniały ministerstwa narzucające dzieciom programy
>> nauczania, więc było ono bardzo zróżnicowane- odpowiadające potrzebom
>> rodziców. W wieku 20- wieku kłamców i szalonych dyktatorów zaczęto z
>> premedytacją wykorzystywać system szkolnictwa, by wychować ludzi
>> spolegliwych władzy. To krótki dość, choć i bardzo krwawy epizod w
>> historii ludzkości. I czas już chyba wrócić do normalności. OK- na
>> przeszkodzie stoi jeszcze mentalność ludzka- ich strach przed starym-
>> nowym. Strach przed wolnością, odpowiedzialnościa za los swój i
>> swoich dzieci. Jednak- jestem dobrej myśli:-)
>
> Za daleko się posuwasz z tym oderwanym od rzeczywistości łaknieniem
> powrotu do 19-to wiecznych systemów. Szkoda, że nie do średniowiecza. Ja
> tam w historię szkolnictwa z prehistorycznych czasów zagłębiał się dla tej
> dyskusji nie będę. Wystarczy mi przekonanie, że trudno stare systemy do
> nowych porównać. Są jak ziemia i niebo odpowiednio.
Odpisałem tren R 'owi- chodzi o to, że wraca się do czegoś, co było
praktykowane z powodzeniem w przeszłości, a co "inżynierowie społeczni" (a
propos tych inżynierów- pierwszym był Prokrust)- w wydumanych przez siebie
systemach odrzucili. Jemu zaproponowali kupę kasy za możliwość posyłania
dziecka do 19 wiecznego przedszkola (to 19 wieczne- to mój komentarz).
Imaginuj sobie Waszmość, że w tym przedszkolu po prostu nie było grup
wiekowych!Dziwne? Kiedyś ludzie o tym wiedzieli, że to naturalne- i starsze
dzieci będą sięopiekować młodszymi, jednocześnie opieki tej się ucząc. WIele
jest rzeczy, często praktykowanych przez ludzkość od jej zarania- a odmienił
je dopiero komunizm- wciskając nam, że tak jest nowocześnie. Naprawdę
uwierzyłeś w ten kit?
>>>>>> Poza tym- nikt nie ma wpływu na to, czego się dzieci uczą- co
>>>>>> wywołuje napięcia społeczne (vide- przymusowa "kondomizacja"
>>>>>> szkół).
>>>>> Na pewno możesz wiedzieć, że Ty nie masz wpływu. Co do reszty
>>>>> możesz się mylić.
>>>> A jakim prawem przechodzisz do porządku dziennego nad tym, że mnie i
>>>> wielu innych rodziców tego wpływu się pozbawia, a daje go tym, co
>>>> mają takie same poglądy jak rządzący? Jeśli w tym momencie są one
>>>> zbieżne z Twoimi- to- uważaj, w innych nie muszą. A Ty zgadzasz się
>>>> z zasadą- więc odbierasz sobie prawo do protestu później.
>
>>> Takim prawem, że jestem przeciwko anarchii. Nie wpieprzam się w Twoje
>>> metody wychowawcze Twoich konkretnie dzieci. Potrafię sobie jednak
>>> wyobrazić, jak niektórzy rodzice wychowaliby swoje pociechy, gdyby
>>> nie było systemu edukacji.
>
>> Tak, jak przez 80 tysięcy lat. System edukacji- to gdzieś ze sto lat w
>> historii ludzkości. Czego Ty się boisz? Nie widzisz, że to obecny
>> system oświaty wypacza dzieciom charaktery? Czy uważasz, że jak się
>> wśród (wychowanych przez swoich rodziców) prawdomównych, wyznających
>> zasady dzieci zjawi dziecko lumpów, to ono się "naprostuje", czy
>> raczej niektóre z tych dzieci przejmą część złych nawyków tego
>> jednego? OK- nie uważam ,żeby trzeba było dzieci chować pod kloszem,
>> ale po pierwsze- to niech rodzice o tym zdecydują, a po wtóre-
>> dlaczego mają się na siłę fraternizować?
>
> Bo żyją i będą żyć w społeczeństwie cywilizowanym. Chcesz im jakąś
> kastowość zafundować i u zarania edukacji dzielić na lepszych i gorszych.
> To niehumanitarne.
A to, że moje dziecko będzie przychodziło z podbitym okiem- czy obrabowane
przez małoletniego bandziora- to humanitarne? TO rozumowanie podobne do
tego, które żąda zniesienia kary śmierci- bo niehumanitarna. Tylko coś
dziwnego- ci humanitaryści nie przejmują się ofiarami, tylko biednymi
przestępcami. A gdzie tu zwykła, prosta sprawiedliwość? Czy już całkiem
wyparta przez sprawiedliwść społeczną?
>>> Moje dzieci wychowały się w komunistycznym jeszcze systemie szkolnym
>>> i doskonale znajdują się w obecnym ustroju. Przeceniasz "szkody"
>>> wywołane niewłaściwym systemem. System można zawsze poprawiać pod
>>> warunkiem, że robią to ludzie, którzy się na tym lepiej lub gorzej
>>> znają (moga się różnić w metodach, ale posiadają wiedzę) - a nie
>>> rozproszeni rodzice ze swoim "samodzielnym" indywidualnym myśleniem.
>>> :)
>
>> Sam IMHO reprezentujesz komunistyczne myślenie: państwowe lepsze od
>> prywatnego. Ja wychowałem się w systemie komunistycznym. Zrozumiałem
>> dość szybko, na czym polega to, o czym między innymi piszesz: kiedyś
>> system szkolnictwa był lepszy niż dziś. I to jest fakt. Wiele rzeczy
>> kiedyś było o wiele lepszych. Tylko wiesz dlaczego? Wojna
>> spowodowałą, że pozostało wielu ludzi, którzy nauczyli się żyć i
>> działać w skrajnych nawet warunkach. Potem- POMIMO totalnie
>> ogłupiającego systemu- nie było jeszcze tak źle, bo rządzili ci
>> ludzie, któzy przeżyli wojnę. Nie byli jednak w stanie przekazać
>> władzy, wiedzy kolejnemu pokoleniu- choć jednak w pewnym stopniu to
>> uczynili. Następne pokolenie umiało jeszcze mniej, więc z tego
>> "mniej" coś- tam przekazali kolejnym. Itd, etc. Niestety- sytem ten
>> trwa nadal, więc jest, jak jest. Jedyne wyjście- to powrót do
>> normalności. Tyle, że niestety nastąpić on chyba może dopiero po
>> kolejnej wojnie... pozdrawiam
>
> Nic mi tu nie pasi. Nawet mi się nie chce do Twoich tez odnosić. Sorry :)
Ok--
pozdrawiam
Chiron
|