Data: 2002-05-13 07:04:18
Temat: Re: samodzielność
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Basia Zygmańska" <j...@s...gliwice.pl> napisał w wiadomości
news:abnnll$1r09$1@news2.ipartners.pl...
> Mój syn nie chodzi sam wieczorem po mieście. W domu jest najpóźniej o
> 21.
> Kiedy ze szkolnym kolegą robili na komputerze gazetkę szkolną i
> wiadomo było ze nie zdążą pozwoliłam zostać u kolegi do 22. 15 min
> wcześniej zadzwonił że nie zdążą nadal, zgodziłam się zeby został do
> 23.
> O tej porze wrócił. Kolega mieszka o 100 m od nas.
To mogę zrozumieć...
> Ale zdarzają sie przypadki awaryjne i ten własnie taki był.
>
> Podobnie jak np. kiedyś kiedy wrócili z wycieczki szkolnej o 22.30 i
> też przyszedł pieszo z dworca PKP (ok 30 min.), bo nie chciał czekać w
> dość nieprzyjemnych okolicach dworca na tramwaj.
A tego nie rozumiem... i broń boże nie do Ciebie teraz pije, chociaż
pośrednio tak. Nie wyobrażam sobie nie odebrania dziecka przez rodziców z
wycieczki szkolnej. Przecież nauczyciel musi takie dziecko oddać rodzicom do
rąk własnych... i nic nie pomagają twierdzenia dziecka, że rodzice
powiedzieli, żebym sam do domu wrócił. Nauczyciel czeka, aż dziecko odbierze
rodzic, lub osoba dorosła przez rodziców upoważniona. Zastanów się, co byś
zrobiła, gdyby coś mu się stało po drodze do domu? Takiego beztroskiego
nauczyciela po prostu zwalnia się ze szkoły dyscyplinarnie i tu karta
nauczyciela nie pomaga, abstrahując od odpowiedzialności karnej i cywilnej -
odszkodowanie dla rodziców... Może finansowo to niewielki problem dla
nauczyciela, bo przepisy mówią, że odpowiada do trzech swoich pensji, ale
szkoła/gmina dużo by za to zapłaciła...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
|