Data: 2003-02-27 21:07:47
Temat: Re: samotnosc
Od: "Kropeczka" <U...@p...xo.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tycztom" <t...@N...pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:b3lumg$i0e$1@ochlapek.sierp.net...
> Wiesz co? Sam mógłbym zadać te wszystkie pytania... (poważnie, one brzmią
> jak moje).
> Ale do rzeczy: każdy z nas jest/był/"będzie" młody lub przeciwnie:
dojrzały,
> zafascynowany kimś - drugą osobą. Jeżeli nawet nie związek, to angażujemy
> się w przyjaźń, dobre stosunki z rodziną itd., ale ja napiszę na
przykładzie
> związku.
> Miłość jest dla mnie czymś b. szczególnym, ale niestety ta "szczególność"
> trwa dopóki miłość kwitnie ("zdrowe" układy, ogólne porozumienie, seks,
> wspólne plany itp.). Kiedy to wszystko znika, znika jakaś cząstka nas
> samych - po prostu wsiąka bez śladu... (bezlitośnie - bez jakiegokolwiek
> prawa "veta" ). Na nic poszukiwania - to jeszcze gorzej - "szydercze echo
> rozpaczy". Im więcej dajemy, im bardziej sie staramy, tym więcej "gubimy"
> podczas rozstania... To wzsystko to nic nowego, prawda? :)
> Człowiek jest tak "ślepy" jak miłość którą uprawia - a mimo to WARTO.
wiem, ze warto. wiem, bo na tym polega życie. ja to wiem. Ale co z tego, że
ja to wiem, skoro nie potrafię się z tym pogodzic?? z tym, że wlasnie za
kazdym razem gdzieś tam zostaje jakas cząstka mnie, ktora już nigdy nie
wroci. Ja nie lubię nie miec prawa veta, ja wlasnie chcę protestowac.
> Do czego zmierzam? Po 3,4,5,..., razie pojawia się dystans - jakis taaaki
> choler.. egoizm, niby człowiek kocha itd. ale bardziej ze stanowiska
> sceptycznego obserwatora, powtarząjąc sobie (z odrobiną humoru): "hmmmmm,
> ciekawe co z tego będzie". Sam, nawet, jestem wielce zadziwiony
obserwacjami
> swojej "głupoty?": żadnych przyzwyczajeń, żadnych nadziei, rozczarowań -
OK,
> nie masz dzisiaj czasu, to nic, pójdziemy następnym razem... dzisiaj też
nie
> masz...? OK, nic sie nie stało.. (ze stockim spokojem). Egoizm? Zaczynasz
> myśleć o sobie - w aspektach edukacyjnych, zawodowych, itd. - prewencja i
> profilaktyka przed własnym "strachem" (ale jakaś automatyczna - no i
dobrze
> na tym wychodzisz). Kiedy myślisz w kategoriach "my", to jest to z jakąś
> taką "mgiełką", bardzo wyraźne,natomiast, jest postrzeganie własnych
> potrzeb.
nie chce tego dystansu :(
wiem, ze trzeba. wiem, ze czasem dla wlasnego zdrowia psychicznego trzeba
byc egoista i trzeba się zdystansować. Ja nie chcę. Z jednej strony chcę zyc
i przezywać wszystko maksymalnie, bo dzięki temu czuję że żyję, a z drugiej
strony wiem, że mnie to powoli wykańcza i czasem chciałabym poczuć się
inaczej, bardziej egoistycznie i bardziej zdroworozsądkowo. Chciałabym
czasem odciąć moje pewne odczucia i obawy i życ tak, jak potrafią niektorzy.
> Wiesz co jest najgorsze w tym wsystkim? Nawet nie to, że to pomaga (a
> pomaga), tylko, że to jest 'wygodne'... i tak jak pisałem automatyczne.
> Fakt: ułatwia rozstanie - ale ktoś może powiedzieć: wredne, to nie na tym
> polega związek!!
jasne, że to pomaga, ale ja tak nie chcę :(
mam żal do swiata za to, że taki jest.
mam żal do siebie, że nie potrafię być taka wygodna.
mam żal do siebie, że tak naprawdę to nie chciałabym byc taka wygodna, bo to
nie na tym polega.
> Czy druga, nowo poznana, osoba to wyczuwa? To temat na następny wątek :)
no to czekam na następny wątek :)
> Jak przyzwyczaić się do samotności? Kochać/przywiązywać się i ciepieć...
> rozwiązanie przyjdzie samo. Organizm się uodporni - to tak jak z "grypą"
:),
> lub zmianą klimatu.
ale ja nie wiem, czy chcę żeby się uodpornil. Dlaczego to akurat moj
organizm ma się uodparniac, skoro inni sobie zyją i jest im dobrze i nie
muszą przeżywać tego, co ja??
nie chcę stać sie obojętna i niewrazliwa.
nie chcę stać się zimną suką z wyrachowaniem idącą przez zycie.
A wiem, że byłoby to dużo latwiejsze. Wiem, że mogłabym i wiem, że z
obiektywnego punktu widzenia wyszłabym na tym lepiej. Może powinnam? Może
jednak na tym polega życie?
Kropeczka
|