Data: 2005-05-13 12:39:20
Temat: Re: sumienie sąsiada
Od: "eTaTa" <e...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:d625fc.3vs5tlt.1@gorm.hea60e71e.invalid...
>
> "Przemysław Dębski" w news:d61rkg$k6r$1@inews.gazeta.pl...
> /.../
Sprzeczacie się, czy raczej "gilacie", w kręgach okołodłońnych,
o coś co jest wyraźnym zaburzeniem pomiędzy społeczną przydatnością,
a wolnomyślicielstwem społecznie nieakceptowalnym_zbędnym.
Teoretycznie rozwiązaniem jest... zawód Szewca, lub Mistrza.
Dziś słyszałem sensowną wypowiedź historyka... z pamięci.
(W tle pokazywany był obraz, zesłania Ducha Świętego, na apostołów)
"Jest rzeczą pewną, iż inicjacja_natchnienie, tych ludzi, spowodowało
na przestrzeni wieków, rozwój kościoła, z 12to osobowego,
do wielomilionowego (miliardowego-ett)"
Dodam że za sprawą jednego.
Sprawdź All, czy nie masz ręki sześciopalczastej :-))
To o czym pisze, mam nadzieję, że jest "jasne" dla Was. I to
jak 'to' się plasuje medycznie.
Wszak przerabiane tu było.
Ucieczka w Szewca, lub Mistrza, jest osobniczo wygodna,
a społecznie akceptowalna. I właściwie wydawałoby się, że innej drogi
nie ma. Bo o połykaniu tabletek, może pomyśleć tylko frustrat.
Wróćmy się.
Czemu, Jeden nie łaził sam po lesie, nie zaczepiając nikogo?
Po co mu byli słuchacze?
Bo co, "odwala" facetom, to wiemy.
Użyteczność społeczna. Prawda All?
Nawet Jet, robi to co robi, bo ..."chociaż tak im mogę pomóc".
Szkoda, że "trzyma fason", bo można by z nim było pogadać.
Ale taka rola, a mus to mus. :-)
Zresztą pamiętam, jego próbę asymilacji, i o mało nie spieprzył
sobie "wizerunku". Który pomimo niedosytu, bardzo mi się podoba.
Użyteczność społeczna, narzuca pewne normy, bo musi.
Narzucenie ich, powoduje niesmak u Przemka i to oczywiste.
Ktoś kto się zbytnio uśmiecha, może jest sympatyczny,
ale nie traktuje się go "poważnie" - błazen.
A przecież Błazen, to symbol mądrości!
Podążacie?
Warto sobie od czasu do czasu przypominać, różne rzeczy,
które wiemy, a które choć podświadomie pracują, niesprecyzowane,
nie wyartykułowane, przestają mieć siłę kierowania naszym działaniem.
Co ważnego, jest poza percepcją naziemną?
Czemu "gnuśnieją" zamknięci w klasztorach kontemplacyjnych?
(nieprzystosowani społecznie)
Czy tylko tak, jak wschodniokulturowcy, latają sobie, ciesząc się,
kolejnymi miłymi gwiazdozbiorami?
Ja wiem, z doświadczenia, choć nigdy osobiście, z nikim z nich nie
rozmawiałem,
ani przekazów piśmienniczych nie czytałem.
Jeśli ja wiem, to oznacza, że mądrzejsi ode mnie, też.
Tych paru niepiśmiennych rybaków, chyba też coś wiedziało. :-)
I oczywiście można się tu bawić w hocki klocki, ale dobrze jest wiedzieć_
mieć przekonanie, wielokrotnie je obalając, i bez skutku.
Czyli jeszcze raz.
Moje pytanie do Was.
Przerobiliście już, po co, ochronka dla 50letnich byków?
Zdrowych, "inteligentnych", ba... mądrych, których, świat ani widzi,
ani słyszy, w pojęciu cywilizacyjnym? Po co podkładanie im żarcia pod nos?
Ani "to"' niema żadnego stopnia hierarchii, ot zakonnik, ani też, pozornie,
do niczego nie służy.
chaotycznie ett
|