Data: 2004-09-22 12:03:22
Temat: Re: "ta trzecia"
Od: "Puchatka" <p...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> To jego przyjaciółka, nie twoja. Ona nie musi Cie lubić i się z Tobą
> zgadzać.
> Ty załatw swoje sprawy ze swoim mężem bo to jemu ufasz, lub nie,
> a on niech załatwia swoje sprawy z nią.
> Ona nie musi Cie rozumieć - ale skoro rozumie Cie mąż, to i tak jesteś "ta
> wygrana" :-)
>
> Trudne są takie układy.
Oj Sowo. Ja nie potrzebuję rad. Swoje sprawy jakos tam ale na biezaco
zalatwiam. W tym watku usiluje sobie jakos to wszystko poukladac w swietle
zdobytych doswiadczen. I - doswiadczen innych kobiet.
Nie rozumiem dlaczego podkreslasz ze ktos nie musi mnie lubic. To oczywiste.
Ale jezeli ma sie przyjaciela to raczej sie chce jego dobra, tak? Dla mnie
to "dobro" jednak sie wiaze z poukladaniem spraw miedzy nim a jego zona,
ktora akurat mnie nie lubi. Przyjaciolce mojego meza - jednak nie. Dla niej
wazniejszym dobrem jest suwerenna decyzja mojego meza. Nie spieram sie z
tym, aczkolwiek nie akceptuje tego w swoim-naszym zyciu.
Wszystko byloby pieknie gdyby tylko historie małzenskie nie kreciły sie
zawsze własnie dookoła utraty zaufania - czesciowej, chwilowej,
jakiejkolwiek... ja sie nie zawiodlam wtedy na mezu... ale wiesz Sowo... nie
wiem czy ta zona mojego przyjaciela-znajomego (bo sama nie wiem jak go
okreslic) tez by sie nie zawiodla. Nie wiem. I nie chce tego testowac.
Pozdrawiam
Puchatka
|