Data: 2002-10-14 14:10:27
Temat: Re: wizyty - rewizyty
Od: "Miranka" <a...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"MOLNARka" <g...@h...pl> wrote in message
news:aoe05v$rn8$2@news.tpi.pl...
> > Są też tacy - nawet
> > bezdzietni - którzy wolą swój czas poświęcać na inne ciekawsze zajęcia
niż
> > doprowadzanie swojego domu do stanu idealnego piękna i harmonii.
>
> Czyli wstydzą się tego, że żyją tak jak żyją ?
Czemu nie? Ja też wolałabym mieć w domu większy porządek i wstydzę się
bałaganu, ale czasem świadomie wybieram posiedzenie z dzieckiem przy jego
lekcjach, albo rodzinną wycieczkę za miasto ZAMIAST sprzątania albo latania
po sklepach w poszukiwaniu najmodniejszego modelu lampy stojącej. Jestem w
stanie wyobrazić sobie ludzi, którzy mają mieszkanie wyglądające nie tak
jakby sobie tego życzyli, a jednak odkładających przemeblowanie w
nieskończoność, bo ciągle mają pilniejsze/ciekawsze sprawy. Co innego, gdy
to właśnie mieszkanie jest czyimś hobby - wtedy poświęca mu się cały wolny
czas i wszystkie myśli.
> Ja się nie wstydzę jak żyję - pomimo, że są ludzie uważający to za
przesadę
> czy nie "ich" styl ;-)
A to interesujące. Napisz coś więcej na temat Twojego stylu. Dlaczego inni
uważają go za przesadę?
> Idąc tym tropem - jeśli boją się co też pomyśli MOLNARka to oznacza, że
oni
> nie myślą pochlebnie o mieszkaniu i stylu tejże i wiedzą doskonale, że
jest
> tu duża dysproporcja.
Dlaczego? Może chcieliby mieszkać tak jak Ty, a z jakiegoś powodu nie mogą?
> Skąd więc u nich taka ochota na spotkania u mnie w domu (jeśli wiedzą, że
> jest on całkiem inny niż ich i są przyzwyczajeni do innych standardów ?)
Bo podoba im się Twój standard, ale dla nich jest nieosiągalny?
> Pedanteria nie jest zależna od czasu - to się po prostu ma w sobie.
Ma się, ale można z niej świadomie zrezygnować na rzecz innych rzeczy.
Pedant chorobliwy nie pójdzie z rodziną na spacer mając w domu górę
prasowania. Pedant rozsądny pójdzie na spacer, bo świeci słońce, a prasować
będzie w deszczowy dzień (albo kiedy już nie będzie miał co na siebie
włożyć:)
> BTW a jak Ty widzisz problem wizyt i rewizyt ?
Całkowity luz. Ludzie, z którymi się spotykamy, są naszymi starymi
przyjaciółmi, więc kwestia wizyt i rewizyt i liczenia, kto u kogo ile razy
był już dawno przestała być problemem. Jakoś tak wychodzi mniej więcej po
równo, ale chyba nikt nie przywiązuje do tego aż takiej wagi. Zaprasza ten,
kto się pierwszy stęsknił:)))) Na porządku dziennym są też KRÓTKIE wizyty z
godzinnym uprzedzeniem i wtedy wizytujący zwykle przywożą jakieś ciacho i
owoce, albo dostają to, co akurat jest w garach czy w lodówce. Wśród
przyjaciół to jest OK. Dawno nie zawieraliśmy nowych znajomości, więc trudno
mi coś więcej powiedzieć. Raczej jestem zdania, że po pierwszej wizycie
powinna nastąpić rewizyta, a dalej już na żywioł, ale gdybym kogoś naprawdę
lubiła to byłabym gotowa wybaczyć mu nieodwzajemnianie zaproszeń. Chyba.:)
Anka
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|