Data: 2003-06-17 16:17:31
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "Z. Boczek" <z...@U...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wprąciłem się, gdyż Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> i te
mądrości wymagają stanowczej erekcji:
>> [...] Gdyby po moim wręczeniu butelki wina
>> z życzeniami i obietnicą, że wypijemy to wieczorem
> ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
> A teraz idź do postu Justsingle i pokaż, gdzie ta obietnica
> (uwaga - omiń starannie piątą i szóstą linię, bo tam jest
> napisane coś wręcz przeciwnego).
Jest tak:
"Owszem otrzymałam prezent - butelkę jakiegoś wina (ja z tych
pijących inaczej - raz do roku lampka szampana, czy kilka łyków piwa)-
chłodzi się w lodowce, bo TŻ nie przyszło do głowy, by nalać do
kieliszków. Przeryczałam wiele godzin (...)"
Czyli ja to tłumaczę tak (chronologicznie):
(1) Oficjalne wręczenie prezentu było: "otrzymałam prezent -
butelkę..",
(2) Popłakała się na wiele godzin,
(3) Wino TERAZ stoi w lodówce.
Gdzieś się majtnąłem?
Nie sądzę, żeby mąż rzucił znad gazety: "Masz tam prezent na
trzydziestkę: wino w lodówce"
>> [...] Żadna z Was nie koncentruje się na tym, że facet
>> (1) nie zapomniał,
> Ja się skoncentrowałam. Napisałam wyraźnie, że IMO pamiętać to
> nie wszystko. Pamięta za mnie komórka.
Ale coś, prawda? I nie sprowadzaj tego do problemu komórki - bo
przecież trzeba chcieć i samemu kiedyś to do niej wpisać
(Mam 40 ludzi, z których _każdy_ ma komórę oraz komputer z
Harmonogramem zadań - a z COMIESIĘCZNYMI wpłatami spóźnia się
REGULARNIE ponad połowa... więc dla mnie to jest coś)
>> (2) nie wiedział, co kupić (bo chyba na złość nie zrobił, nie??)
> No i to moim zdaniem niezbyt ładnie z jego strony, ale tak
> naprawdę tylko Justsingle może ocenić, czy naprawdę nie był w
> stanie wymyślić nic lepszego, czy zwycajnie mu się nie chciało
> kombinować i podpytywać. Ja mogę być uprzedzona, bo dla mnie
> butelka wina jest typowym prezentem z cyklu
> jasny-gwint-co-mu-kupić. Dla dawno niewidzianego znajomego
> ujdzie.
No a Justsingle jest rozgoryczona po kilkugodzinnym płaczu, a teraz ma
cel: utwierdzić się w przekonaniu, że ma rację.
A - jeśli nie rozmawia z facetem - to po prostu tej racji nie ma, bo
IMHO facet defaultowo czytać w myślach nie umie.
>> (3) chciał jak najlepiej - a wyszło jak wyszło.
>> Mnie po prostu dziwi, że po reakcji Żony to pewnie lepiej dla
faceta
>> byłoby, gdyby nic nie kupił - a potem zarżnął głupa "cholera! to
>> dziś??".
> Nie ma to jak stary dobry numer pt. w pierwszym dniu upuść
> noworodka, tylko uważaj, żeby spadł na miękkie. Bue. Jak już
> miał niemoc twórczą, to zawsze mógł skomponować coś w rodzaju
> "słuchaj, na Twój widok brakuje mi zasilania do obsługi mózgu,
> wstaw to na wieczór do lodówki i chodźmy do sklepu, wybierzesz
> sobie coś ładnego". Takie trudne?
Ale sądził, że trafił, HAnka. Zgłupiał na płacz żony i poczuł się
jakby wyrzucony za drzwi z tym prezentem.
A to nie jest miłe uczucie - i nie wiem, kto miałby ochotę powiedzieć:
"Dzień się jeszcze nie skończył, bejbe - szykuj się, lecimy do
sklepu!"
Może facet nie usłyszał _ani_razu_ słowa od kobiety w podobnych
sytuacjach, więc niby skąd ma wiedzieć to czy tamto?
> A mnie z kolei dziwi Twoja niechęć do wczucia się w sytuację
> dziewczyny, która raz na 30 lat ;) chciała się poczuć wyjątkowo.
> Jasne, że jeśli to się ciągnie tyle lat, a Justsingle chłopa nie
> uświadomiła, to najwyższy czas to zrobić, ale jednak.
Grzech zaniedbania + widziały gały co brały (tu rady puchatego i
boniedydy).
To nie jest niechęć do wczucia się w Jej sytuację - tylko zdziwienie,
że biada nad czymś, co ma jako wynik _własnych_ niedopatrzeń.
I pohamowanie ocen Jej faceta przez inne kobiety, scalone w głaskaniu
Jej po główce. Rzućcie Ją w Jego ramiona na rozmowę z nim, a nie -
utwierdzacie, że to On zawinił a Ona jest cacy i pokrzywdzona.
Rozmowa w związku to krew dla ciała. Dostarcza tlen, wyrównuje
temperaturę (raz chłodzi, raz podgrzewa), odżywia i rozwija, broni
przed obcymi ustrojstwami.
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Jestem męską szowinistyczną świnią i jestem z tego dumny.
|