Data: 2003-06-19 17:38:30
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:7et2fvogdoem66ibppgbvpbrjb2cg6rf8s@4ax.com...
> On Tue, 17 Jun 2003 16:36:42 +0200, "boniedydy"
> <b...@z...pl> wrote:
>
> >> Dopominanie się o prezenty jest upokarzające. I wcale nie chodzi, żeby
> >kupił
> >> ten pierścionek z cyrkonią, trzeci po lewej, ale żeby... to było COŚ.
Żeby
> >> się postarał, wysilił, wymyślił.
> >
> >Masz całkowitą rację. Prezent, o który się trzeba upomnieć, nie cieszy.
>
> Na zasadzie "jak nie wiesz, to ci nie powiem".
>
> Nie chodzi o wyrazne okreslenie, ale o jasne wypowiedzenie, o co
> chodzi, a nie oczekiwanie "domyslania sie".
Chyba nie bardzo o to chodzi - inaczej kiedy mąż trochę wcześniej, dopytuje
się, co chciałabym ew dostać - i bardzo mnie to urządza, bo na ogół mam coś
extra na oku, albo zaskakuje mnie własnym pomysłem - przy czym zdążył już
przez te parę lat wywiedzieć się, co mnie ucieszy.
A inaczej, gdybym musiała upominać się o prezenty w ogóle np. z okazji
urodzin.
Nikt tu nie ma pretensji do sytuacji, gdy ktoś "przyjmuje zamówienie na
prezent" - bo to jest właśnie to dopytanie i okazanie zainteresowania (a nóż
uda się spełnić jakieś marzenie), a są pretensje o prezenty na "odwal się".
Czyli np. kupienie niepijącej alkoholu., albo ignorowanie czyjegoś święta w
ogóle, bo niby nie ma się głowy do pierdół typu urodziny TŻ.
Czy byłoby Ci przyjemnie gdyby sytuacja wyglądała tak, że masz urodziny i
wiesz że nic nie dostaniesz, jeśli nie powiesz - jutro przynieś mi prezent,
albo dostaniesz jak zwykle symboliczną parę najtańszych skarpet, których
wiadomo że nie nosisz, bo Ci się w nich nogi pocą?
Sowa
|