Data: 2002-05-23 10:52:39
Temat: Re: żal
Od: "Ania Björk" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Basia Zygmańska"
> > Czy jest w Tobie choć odrobina samokrytyki, zalu, poczucia winy? Bo
> im
> > częściej wysyłasz posty tym bardziej współczuje Twojej żonie. A
> byłam za
> > tym, aby ratowała Wasz związek. Powoli zaczynam zmieniać zdanie.
>
> No własnie - ja się do tej pory nie odzywałam, bo miałam mieszane
> uczucia.
> Myśłam, moze facet walczy ze sobą i ze swoim zauroczeniem.
>
> A on - nie - tak jakby chciał winę za swoją zdradę zepchnąć całkowicie
> na żonę.
>
Mala dygresja: kiedys w Polsce mialam kolezanke w pracy - zamysiala,
zabiegana matka i zona, pracujaca na 3 etaty, aby zwiazac koniec z koncem
(pracowalysmy jako lektorki angielskiego na Uniwerku Szczecinskim). Lepszej
kobiety dlugo by szukac.... Troskliwa, serdeczna, ale niestety, cale to
zabieganie odbilo sie i na jej wygladzie, i na jej tzw. checi do zycia. Jej
meza nie znalam, z opisow byl to zwykly przecietniak, ktoremu w jakis sposob
imponowala wyksztalcona polowica. Do czasu......
Ktoregos dnia kolezanka przyszla do pracy zaplakana, z informacja, ze maz
zazadal rozwodu..... Banal, prawda? Na jej pytanie o przyczyne, odpowiedzial
tak, ze do tej pory to pamietam, a minelo juz 13 lat od tego czasu: "Zrobilo
sie z ciebie stare pudlo, a stare zabawki sie wymienia na nowe".
Czyli szanowny malzonek znudzil sie zona, nie zrobil jednak nic przez lata
zwiazku, aby ulzyc jej zyciu, pracy, obowiazkom, wyssal z niej wszystko, a
potem wyrzucil na smietnik.
Latwo wam, motylkom-mezczyznom, obwiniac kobiety o wszystko zlo w waszych
malzenstwach. Latwo wam brac i zadac, ale o wiele trudniej jest wam dac cos
z siebie....
Dopoki w swiadomosci spolecznej bedzie panowal taki model rodziny, ze
rodzina i odpowiedzialnosc za jej trwanie to wylaczna sprawa kobiety, dalej
bedziemy czytac podobne watki, i dalej bedziemy szeroko otwierac oczy widzac
odpowiedzi zadufanych w sobie panow i wladcow.
Po 14 latach malzenstwa i trojce dzieci (porodach, karmieniach,
nieprzespanych nocach, klopotach szkolnych, chorobach), wcale sie nie ma co
dziwic, ze zona juz nie jest ta romantyczna nimfa z dlugimi wlosami i
rozwiana garderoba, co kiedys..... Tylko ze maz ma za maly rozumek, aby to
pojac. Po co zreszta ma to robic, jesli sa chetne inne nimfy, i szepcza "wez
mnie, z dam ci wszystko, czego ona nie daje". Miod? Moze na poczatku, nawet
slodki, ale potem i tak przyjdzie codziennosc, mycie podlog i nieswiezy
oddech po obudzeniu...... I nowe problemy, plus wyrzuty sumienia, nie tylko
wobec starej zony, ale przede wszystkim wobec tej trojki dzieci, ktore maja
prawo do ojca, ktore ten ojciec ma nauczyc obowiazkowosci w zyciu i
odpowiedzialnosci..... He he, tylko jak, skoro uciekl, bo mu sie znudzilo?
Ja nie moge usprawiedliwic takiego postepowania. Nie po 14 latach i po 3
dzieciach. Dziecinada, i tyle.
Ania
|