Data: 2003-08-31 13:28:12
Temat: Re: zazdrosc - byc moze juz bylo....ale
Od: "majka" <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Greg" <o...@o...pl> napisał w wiadomości
news:biss73$4gu$1@atlantis.news.tpi.pl...
> "majka" w wiadomości news:bispu4$3s3$1@news.onet.pl napisal(a):
> >
> > powiedz mi tylko czy mozna kogos kochac i mu nie ufac?
>
> Juz kiedys o tym pisalem, ale wtedy jeszcze Cie chyba na grupie nie
> bylo, wiec powtorze te historie. Zawsze wiedzialem, ze w zwiazku duza
> role odgrywa zaufanie. Jednak dopiero kilka miesiecy temu dotarlo do
> mnie jak ogromnego trzeba zaufania. A wszystko mozna powiedziec za
> sprawa dlugopisa, ktory sobie podrzucalem...
> Przypomnij sobie swoj ostatni kontakt z drugim czlowiekiem i gesty jakie
> wykonywal. Moze ktos tez sie bawil akurat dlugopisem? Jesli tak, to
> dlaczego dlugopis byl w ruchu? Dlatego, ze druga osoba tego chciala.
> Twoj uklad nerwowy moze kontrolowac jedynie Twoje czlonki. Nad czesciami
> ciala drugiej osoby nie masz juz kontroli (chodzi tu takze o mysli).
> Mozesz wplywac np. proszac druga osobe o cos, ale kontroli nie masz -
> decyzja nalezy do niej. I to jest wlasnie sedno. Odpowiadac mozesz
> jedynie za siebie, drugiej osobie musisz zaufac. Musisz ufac, ze ona nie
> postapi tak aby zranic. Nikt jednak nie da Ci gwarancji, ze w pewnej
> chwili ta osoba nie podejmie decyzje o tym, aby np. owym dlugopisem
> rzucic w Ciebie. Im blizej kogos dopuszczasz do siebie, tym wiekszego
> wymaga to zaufania.
>
> Widzisz wiec, ze w mojej definicji milosci bez zaufania ani rusz. Jesli
> komus calkowicie nie ufam to trudno mi nazwac taka osobe przyjacielem...
> ba! O zwyklym kolezenstwie nawet mowy byc nie moze - co najwyzej o
> tolerowaniu drugiej osoby (np. wspolna praca tego wymaga, czy tez
> sasiedztwo), a co dopiero mowic o milosci, ktora jest ta przyjaznia i
> czyms jeszcze. Jesli calkowity brak zaufania to za duzo powiedziane -
> dopuszczam kolezenstwo. W przypadku przyjazni i milosci zaufanie musi
> byc. Wydaje mi sie jednak, ze to nie jest rownoznaczne z pewnoscia, ze
> druga osoba tego zaufania nie zdepta. Pewnym mozna byc jedynie siebie
> samego (a i to pewna przesada, bo "tyle o sobie wiemy ile nas
> sprawdzono). Ja osobiscie nie potrafilbym byc w zwiazku z kims, komu nie
> ufam. A jako, ze z natury jestem osoba nieufna to...
>
no tak to daje do myslenia co piszesz o dlugopisie.
ja , ale to ja i moje slowa i mysli, wiem tak zreszta jak ty piszesz, nie
mozna kochac i nie ufac....zastanawiam sie wiec jak on moze twierdzic ze
mnie kocha ale mi nie ufa??? a raczej to zaufanie ma ograniczone, co na
jedno wychodzi. W takim razie co to jest, bo to nie moze byc
milosc.Przywiazanie? byc moze, bo wie ze jestem ,wie ze ja mu ufam i go
kocham, juz mnie ma wiec jest mu dobrze i nie musis szukac gdzies indziej.
A moze to jest asekuracja. takie zabezpieczenie ze jakbym cos "wykrecila" to
on jest na to przygotowany? Ale to tez nie milosc. Szukam dalej, wychodzi ze
moze to feromony, chemia.....no to powinnismy sie kochac ciagle....nie jest
zle, ale czesciej jestesmy poprostu ze soba i tyle. Wiec tez nie tylko sex,
bo jakby chodzilo tylko o sex to nie bylobby tego wszytsko co jest poza
sexem w naszym zwiazku. Wiec co z ta miloscia bez zufania? On twierdzi ze
istenieje, ja patrze na niego i mu wierze, ufam ze tak moze byc, ale potem
okazuje sie ze moja impreza w babskim gronie staje sie przyczynkiem do
awnatury, bo wrocilam pozniej niz powiedzialam, dowiedzialam sie ze: bede go
katowac wymyslonymi legendami....a potem okazalo sie ze on sie tylko o mnie
martwil.....teraz milczy.... powiedzial ze ma dosc tego gowna i mam sobie to
interpretowac jak ja chce.......to jest milosc?
sama nie wiem, powiedzial ze on juz nie czuje zazdrosci bo nie ma o
kogo.......ale gdyby kochal to moze niekoniecznie musialby czuc zazdrosc ale
przynjamniej zalezaloby mu na mnie, wiec slowa ze nie ma o kogo byc
zazdrosnym by nie zaistnialy. Wiec co z ta miloscia? kocha czy tylko udaje?
A moze on sam nie wie? Moze on mysli ze to milosci, a tak naprawde to cos
innego....a jak tak to co to jest?
ahhhhh..............przepraszam, jakos sie rozpedzilam z tymi
przemysleniami
>
|