Data: 2002-09-23 15:50:21
Temat: Re: zdrada
Od: "MZG" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Czy w sytuacjach , ktore opisujecie w ogole mozna mowic o zwiazku? Co to
> za zwiazek bez sexu i czy trzeba byc az fizykiem atomowym, aby
przewidziec,
> ze wczesniej czy pozniej, jedna ze stron ( a moze i obie) znajda sobie
> partnera na boku? Oczywiscie, sa przypadki szczegolne np. choroby, ktora
ten
> sex uniemozliwia i w takiej sytuacji spodziewalabym sie lojalnosci od
> partnera, ale w kazdej innej - jesli w zwiazku zamiera sex, to nie jest to
> juz "normalny" zwiazek i uwazam, iz tzw. "zdradzona strona" powinna
> zastanowic sie, dlaczego nie probowala zmienic sytuacji, dopoki
"zdradzona"
> nie byla, a w ogole to ja bym jej "zdradzona" nie nazwala.
>
> Kaska
>
Trudno Ci Kasiu nie przyznac racji... w koncu jesli po prostu ktos sie nie
dba o zwiazek czy to przez brak rozmow czy seksu to mozna nawet
stwierdzic.. ze sam sobie jest winny..choc to moze okrutne.. Tak naprawde
przeciez w zdradzie nigdy jedna strona tylko nie jest winna.. Zdrada jest
najczesciej juz skutkiem, a nie przyczyna rozpadu zwiazku..
MZG
|